Jednym ze wskaźników, który może pomóc zrozumieć obecną sytuację na rynkach finansowych, jest indeks dolarowy (US Dollar Index). W jego skład wchodzą euro, jen, funt, dolar kanadyjski, korona szwedzka oraz frank szwajcarski. Największy udział ma oczywiście euro, które odpowiada za 57,6 proc. jego wartości. Indeks dolarowy pozwala na dużo lepszą ocenę siły samego dolara niż w przypadku śledzenia pary EUR/USD. Jego kurs opiera się na notowaniach dolara do koszyka, a w przypadku pojedynczej pary ruch może mieć swe źródło w zmianie nastawienia do drugiej z walut, a nie samego dolara.
Rosnący US Dollar Index oznacza, że kapitał płynie w kierunku amerykańskiej waluty. Wypada zaznaczyć, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy US Dollar Index zyskał blisko 14 proc. Jednak zdaniem analityków Domu Maklerskiego BDM indeks dotarł do ważnego oporu. Pojawia się więc szansa na sporą korektę, co stanowiłoby pozytywny sygnał dla naszej giełdy.
- US Dollar Index dotarł do poziomów z 2004- 2005 roku i jest mocno wykupiony. Również poziom optymizmu co do siły dolara jest bardzo wysoki. W strategiach dużych banków inwestycyjnych dolar wymieniany jest jako jedna z lepszych inwestycji. Czy to nie czas na sowitą korektę i otrzeźwienie rozgrzanych głów? Jest na to szansa, co z reguły wprowadza pozytywny sentyment na rynki wschodzące (wzrost notowań surowców). – uważa Krystian Brymora, analityk DM BDM.