Nie przełożyło się to jednak na trwałą tendencję wzrostową. Zapał do zakupów szybko zgasł i jeszcze przed godz. 10 rozpoczęło się kreślenie konsolidacji. Po południu niewiele się zmieniło. Dopiero około godziny 14 pojawiła się zauważalna zmiana cen – w dół.

Wyznaczone zostały nowe minima dnia, co niespecjalnie dziwi, biorąc pod uwagę aktualną tendencję na rynku. Trzeba także pamiętać, że mowa jest o sesji, która następowała tuż po tym, gdy rynek wyznaczył nowe minima wielomiesięcznego trendu spadkowego. Trudno w takich warunkach oczekiwać na zdecydowane akcje popytu. Kupujący może i są, ale jednak to podaż wciąż jest stroną aktywną.

W trakcie dnia pojawiło się kilka ciekawych danych makroekonomicznych. Niemiecki wskaźnik ZEW odrabia straty po ostatniej fali osłabienia. Poznaliśmy też ostateczną wartość krajowej dynamiki cen konsumpcyjnych. Okazało się, że deflacja nie odpuszcza i wynosi 0,6 proc. Według wstępnych danych miała się zmniejszyć do 0,5 proc. Inna sprawa, że kolejne miesiące zapewne przyniosą wyraźną zmianę w tej mierze i wkrótce będziemy notować zmiany dodatnie, choć nie ma obaw, że szybko pojawi się inflacja na takim poziomie, który mógłby nas niepokoić. Do celu, którym kieruje się RPP, będziemy dochodzić długo, co sprawia, że zdaniem wielu jest miejsce na kolejną decyzję o obniżce stóp procentowych w Polsce. O ile kurs złotego pozwoli.