Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium
parkiet.tv
Grzegorz Maliszewski (GM): Wynika to częściowo z tego, że pomimo zbliżania się do końca cyklu podwyżek stóp lub nawet jego zakończenia banki centralne nadal utrzymują jastrzębią narrację. Teoretycznie więc nadal trzymają otwartą furtkę do kolejnych podwyżek stóp, biorąc pod uwagę wciąż utrzymujące się ryzyko dla inflacji i niepewną perspektywę powrotu inflacji do celu. Oczywiście, jesteśmy w fazie dezinflacyjnej, prognozy mówią o powrocie inflacji do celu w perspektywie 2024 r. lub 2025 r., ale wciąż jest sporo czynników niepewności. Wynikają one m.in. z niskiego bezrobocia i „ciasnych” rynków pracy. One okazały się bardzo odporne na skalę i tempo podwyżek stóp. Perspektywa obniżek stóp, która już się rysuje na horyzoncie w przyszłym roku, oddaliła się względem wcześniejszych oczekiwań inwestorów. Stąd też rentowności obligacji zareagowały zwyżkami.
Czy to oznacza, że teraz przechodzimy do trybu „wait and see”? Kiedy faktycznie można spodziewać się obniżek stóp procentowych?
PSz: Uczestnicy rynku finansowego na pewno z uwagą będą wsłuchiwali się w komunikację Fedu oraz EBC. W zależności od tego, co się tam będzie pojawiało, będzie to kotwiczyło oczekiwania co do momentu rozpoczęcia obniżek. Faktycznie, oczekiwania mówiły, że nastąpi to w krótszym horyzoncie czasowym, natomiast „kropki” Fedu sprawiły, że horyzont się wydłużył. Oczywiście, ważne też będzie to, co się będzie działo z inflacją. Ta w ostatnim czasie znów rośnie w Stanach Zjednoczonych, a banki centralne też nauczone doświadczeniem sprzed kilkudziesięciu lat wiedzą, że po mocnym wzroście inflacji, a później jej dynamicznym spadku może nastąpić druga czy też nawet trzecia faza inflacji. To powoduje ostrożność w ich podejściu, i temu w ogóle się nie dziwię. Dzisiaj ten moment przejścia do obniżek stóp niewątpliwie się wydłuża.
Czy to oznacza, że pierwsze obniżki stóp w wykonaniu głównych banków centralnych zobaczymy dopiero w II połowie 2024 r.?
GM: Bardzo łatwo było obniżyć inflację z wysokich poziomów do 3–5 proc. w zależności od gospodarki. Bardzo trudno może być natomiast sprowadzić ją do celu banku centralnego. Wydaje mi się, że połowa przyszłego roku jako moment rozpoczęcia obniżek stóp procentowych jest realna. W gospodarce globalnej coraz bardziej będzie widać wpływ podwyżek stóp. Dopiero teraz bowiem tak naprawdę koniunktura będzie najmocniej odczuwała skutki dotychczasowych działań banków centralnych. Poza danymi o inflacji ważne będą odczyty dotyczące aktywności ekonomicznej i tego, czy chociażby w przypadku Europy utrzymuje się stagnacja, czy też pogłębia się recesja, a w USA – czy mamy do czynienia z hamowaniem, czy też stabilizowaniem się gospodarki.