Na początku września Rada Polityki Pieniężnej obniżyła oficjalne stopy procentowe NBP. I to od razu o 0,75 pkt proc. Choć inflacja roczna w sierpniu przekraczała 10 proc. I daleko jej jeszcze do 2,5-proc. poziomu uznawanego za optymalny (jest to cel inflacyjny NBP).
Skutki decyzji RPP najszybciej odczują oszczędzający w bankach. A właściwie już odczuli. Cięcia oprocentowania lokat rozpoczęły się bardzo szybko, w ciągu dwóch dni. I niektóre wyraźnie przekraczają 1 pkt proc.
Teoretycznie jest teraz ostatni dzwonek, żeby zainteresować się lokatami z jak najdłuższym terminem i stałą stawką. Teoretycznie, bo nie wiadomo, czy optymistyczne prognozy analityków NBP dotyczące inflacji się sprawdzą. Bo jeśli tak się nie stanie, za kilka miesięcy być może stopy będą musiały być podniesione.
Dodatkowy problem jest taki, że w miarę korzystnych ofert z długim terminem jest niewiele. A teraz będzie ich jeszcze ubywać. Poza tym oprocentowanie najlepszych lokat dłuższych niż roczne (w pierwszej połowie września dobre stawki wynosiły 4–5 proc. w skali roku) niekiedy obowiązuje np. tylko przez kwartał, a potem może być skorygowane. I jak zwykle najatrakcyjniejsze propozycje to na ogół promocje z dodatkowymi warunkami (wymagane jest np. założenie konta w danym banku, wpłata nowych środków, korzystanie z bankowości mobilnej). Czy 5 proc. rocznie przez dwa lata byłoby dobrym interesem? Tak, o ile inflacja spadłaby w tym czasie wyraźnie poniżej tego poziomu.
Obniżkę stóp procentowych NBP już w październiku odczują kupujący obligacje oszczędnościowe, zwłaszcza roczne i dwuletnie. Odsetki od nich są bowiem wprost powiązane ze stopą referencyjną NBP (teraz wynosi 6 proc.). Co ważne, spadek stawek będzie dotyczył nie tylko nowych emisji, ale też wcześniejszych, bo oprocentowanie papierów rocznych i dwuletnich zmienia się co miesiąc (o ile zmieni się stopa referencyjna NBP). Ministerstwo Finansów może też skorygować stawki dla innych rodzajów papierów, ale tutaj nie jest do niczego zobligowane.