Aktywność inwestorów indywidualnych na GPW wciąż pozostawia sporo do życzenia. Część z nich co prawda postanowiła podłączyć się pod odbicie z ostatnich miesięcy, ale nadal nie jest to ruch na jakąś wielką skalę. Większość stoi wciąż w blokach startowych.
Nieśmiałe przebłyski
Zwyżki, jakie obserwujemy na warszawskiej giełdzie od października, są imponujące. WIG20 od dołka odbił w górę o ponad 40 proc. W ostatnim czasie coraz lepiej prezentują się także średnie i małe spółki. mWIG40 od początku roku zyskał ponad 6 proc., a sWIG80 prawie 10 proc. Wydawać by się mogło, że zwyżki popularnych „misiów”, które są ulubieńcami inwestorów indywidualnych, będą wystarczającą zachętą do tego, aby ci zaangażowali większy kapitał w akcje notowane na warszawskiej giełdzie. Z sygnałów płynących od maklerów wyłania się jednak niejednorodny obraz. W części biur ruch raczej nie odbiega od normy, w innych faktycznie dzieje się nieco więcej.
– Od początku roku widzimy zwiększone zainteresowanie klientów indywidualnych handlem na głównych indeksach GPW. W samym styczniu pozyskaliśmy blisko 1000 nowych klientów, którzy aktywnie działają na rynku – mówi Mariusz Kiełczykowski, zastępca dyrektora BM Pekao.