Na jakich poziomach mogą zatrzymać się stopy w USA?
Dziś być może sam Fed tego do końca nie wie, bo mamy na tyle inną sytuację gospodarczą niż w poprzednich latach, że modele ekonometryczne, którymi posługują się banki centralne, nie działają albo działają gorzej niż kiedyś. Dlatego trudno powiedzieć, gdzie się Fed zatrzyma, ale widać, że jesteśmy w zaawansowanym momencie cyklu podwyżek. Fed będzie obserwować dane z gospodarki. Pamiętajmy jednak, że w przypadku innych banków, jak EBC (rozmowa odbyła się przed komunikatem EBC o podwyżce stopy o 75 pkt. baz. - red.) czy Banku Anglii, sytuacja jest inna – one są spóźnione. Podaż pieniądza zarówno w strefie euro, jak i Wielkiej Brytanii wyraźnie rośnie, mamy też wyższą inflację i te banki będą musiały nadganiać zacieśnianie polityki monetarnej.
Krajowa RPP na ostatnim posiedzeniu pozostawiła stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Czy w listopadzie wróci do podwyżek?
Jest możliwe, że dojdzie teraz do kolejnej podwyżki stóp, ale działania RPP – patrząc na podaż pieniądza – już przyniosły efekt. Podaż pieniądza w Polsce rośnie, ale to tempo zwolniło i jest niższe niż w strefie euro. Wydaje się, że jest szansa na ustabilizowanie się inflacji, ale oczywiście dynamika wzrostu cen w krótkim terminie nie zależy od działań Rady. Przyjmuje się, że działania banków centralnych przekładają się na inflację z dwuletnim opóźnieniem. To, co dziś robią banki centralne, niekoniecznie będzie widoczne w gospodarce w najbliższych miesiącach. Dzisiejsza inflacja w większym stopniu zależy od cen energii, żywności. Tu mamy pozytywną informację o tym, że najczarniejszy scenariusz dotyczący cen energii w Europie nie zrealizuje się. To, oprócz wielu innych rzeczy, wynika także z dobrej pogody. Ma to jednak znaczenie w krótkim terminie i nie wpływa na długoterminowe trendy rynkowe i inflacyjne.
Jakie są te długoterminowe trendy?
Pewne kwestie uległy w ostatnich latach dość istotnej zmianie, a przez to dość mocno zmieniło się środowisko inwestycyjne. Przede wszystkim należy wspomnieć o deglobalizacji, czyli rosnącym podziale świata na część skupioną wokół Stanów Zjednoczonych, a drugą wokół Chin. Europa, szczególnie Niemcy i trochę Francja, próbuje balansować między mocarstwami. Deglobalizacja będzie jednak postępować, co będzie czynnikiem proinflacyjnym. Dochodzi problem demografii i zarazem niewystarczającej podaży siły roboczej. Już to widzimy – mimo że sytuacja gospodarcza jest w wielu krajach gorsza, to słychać o problemach z pozyskiwaniem pracowników. Jest to problem globalny, który wynika w dużym stopniu z tego, że świat korzystał z sytuacji Chin, gdzie dziesiątki czy setki milionów ludzi przestało pracować na wsi i przeniosło się do fabryk. Trend ten się już skończył.