Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 04.04.2017 08:46 Publikacja: 04.04.2017 08:46
Jeszcze w połowie marca cena złota oscylowała w granicach 1200 dolarów za uncję. Późniejszy imponujący atak popytu wyniósł wycenę w okolice 1250 dolarów.
Foto: Bloomberg
Jeszcze w połowie marca cena złota oscylowała w granicach 1200 dolarów za uncję. Późniejszy imponujący atak popytu wyniósł wycenę w okolice 1250 dolarów. – Od początku roku wzrost ceny złota liczony w dolarze amerykańskim jest imponujący – wynosi prawie 8 proc. Patrząc przez pryzmat rodzimej waluty, złoto zyskało na wartości niespełna 1,5 proc. Z tego też powodu umocnienie złota w głównej mierze możemy przypisać wyprzedaży dolara – mówi Mateusz Groszek, analityk Admiral Markets. Wydawało się więc, że złoto jest na najlepszej drodze, aby iść za ciosem.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Sprzedaż obligacji detalicznych utrzymuje się nadal na wysokim poziomie. Niebawem oferta może się pogorszyć.
Czynniki kosztowe i techniczne inwestycji w OZE.
Blady strach w związku z wprowadzeniem ceł ustąpił miejsca euforii po ich zawieszeniu. Jak długo inwestorzy i same przedsiębiorstwa będą w stanie w tych warunkach wytrzymać? Trudno powiedzieć. Szkody wywołane polityką Trumpa już są realne.
Przez cła Donalda Trumpa na giełdach, w ostatnim czasie, polała się krew. Inwestorzy zastanawiają się co zrobić z akcjami. Eksperci podpowiadają, jak zachować się w czasie paniki rynkowej i na co zwrócić uwagę.
Perspektywa szybszego i głębszego spadku stóp procentowych w Polsce ma oczywiście znaczenie dla banków, ale ostatnia przecena w głównej mierze jest pochodną tematu wojny celnej – mówi Michał Fidelus, analityk BM Pekao.
Dopóki „kurz bitewny” na dobre nie opadnie, ciężko jest spodziewać się mocnego odbicia indeksów w Stanach Zjednoczonych czy też w Europie – mówi Tymoteusz Turski, analityk XTB.
Krótkoterminowo mój optymizm rynkowy nieco przygasł, ale w średnim i długim terminie nadal jestem optymistą. Po takich spadkach, indeksy, szczególnie w USA, będą miały z czego odbijać w górę – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny BM PKO BP.
Ostatnie ruchy Donalda Trumpa - zastosowanie wyłączeń w nałożonych już cłach na Chiny - rynki potraktowały jako sygnał, że "genialna" strategia handlowa Białego Domu zaczyna się sypać i dalszej eskalacji nie będzie, raczej szukanie dróg do deeskalacji.
Nieścisłości dotyczące ceł ze strony Stanów Zjednoczonych są tak ogromne, że w zasadzie nikt nie wie, jakie stawki obowiązują na różne kategorie produktów. W ciągu weekendu Trump wskazał, że zamierza wyłączyć elektronikę z potężnych 145% ceł na Chiny, a obecnie mówi się, że mają obowiązywać pierwotne stawki 20%.
Na to zdają się po cichu liczyć rynki, po tym jak Biały Dom zakomunikował, że elektronika użytkowa z Chin będzie wyłączona spod horrendalnych ceł (stawka wyniesie zaledwie 20 proc.) i nie wykluczył, że podobny ruch dotknie też import półprzewodników.
Ubiegły tydzień przyniósł odbicie na rynkach akcji związane z wycofywaniem się administracji Donalda Trumpa z części agresywnych decyzji dotyczących stawek celnych. Jednocześnie jednak obserwowaliśmy lawinowe osłabienie się dolara amerykańskiego, mogące świadczyć o stopniowej utracie wiarygodności przez USA.
Niestety minionego tygodnia nie będziemy go wspominać jako dobrego czasu dla inwestorów, a raczej gaszenia pożarów. Pytanie, czy ogień znów nie zostanie wzniecony.
Rynkowy zachwyt nad najnowszą decyzją prezydenta USA powinien stopniowo mijać. Tym bardziej że po raz kolejny zwiększono cła na Chiny.
Dolar wyraźnie tracił na wartości względem euro podczas czwartkowych notowań. Dzięki temu w relacji do amerykańskiej waluty zyskiwał też złoty.
Liczba Amerykanów składających nowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych nieznacznie wzrosła w zeszłym tygodniu i może rosnąć, ponieważ firmy próbują radziźć sobie z taryfami prezydenta Donalda Trumpa na import.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas