Trzymanie oszczędności na depozycie przynosi dziś realnie dużą stratę. Jak zabrać się za ochronę kapitału?
Inflacja, z którą mierzymy się w Polsce i niemal na całym świecie, jest olbrzymim wyzwaniem dla inwestorów. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że przez ostatnie dekady przyzwyczailiśmy się do tego, że inflacja jest niska i mieści się w przedziale 0–3 proc. To nie stanowiło większego problemu dla posiadaczy kapitału. W Polsce byliśmy wręcz rozpieszczani przez rynek finansowy, bo do 2016 r. stopy procentowe były realnie dodatnie. Nawet roczny depozyt bankowy nie tylko chronił realną wartość kapitału, ale nawet go pomnażał. Później nastał czas, który trwał 2,5–3 lata, kiedy realne stopy były w okolicach zera, ale cały czas chroniły kapitał. Od kilku kwartałów mierzymy się z zupełnie nową sytuacją, w której nominalne zwroty z tych najprostszych produktów oszczędzania w dalszym ciągu są zerowe, z kolei inflacja jest wyraźnie podwyższona.
Ja zawsze zachęcam naszych klientów do tego, żeby spojrzeć na swój portfel całościowo oraz w dłuższym terminie. Klienci często pytają nas o alternatywy np. dla krótkoterminowych lokat. Niestety, nawet fundusze o najniższym profilu ryzyka mają zalecany przynajmniej dziewięciomiesięczny okres inwestycyjny. Kolejne zagadnienie do przemyślenia to ryzyko, na jakie możemy sobie pozwolić. Portfel inwestycji powinniśmy budować z perspektywą kilku-, a najlepiej kilkunastoletnią.
Jakie fundusze w związku z tym mogą nas ochronić przed inflacją?
O ile poziom inflacji pozostaje racjonalny i nie wymyka się ona spod kontroli, to z założenia wzrost cen podnosi dochody firm, a więc sprzyja wycenom akcji. Drugą klasą aktywów, które powinny radzić sobie z inflacją, są metale szlachetne. Poprzednie dwa lata były bardzo udane dla złota, jednak ten rok kruszec zapewne zakończy na minusie. Przykład złota pokazuje więc, jak ważny jest długoterminowy charakter inwestycji. PAAN