Pierwsze dwa tygodnie rywalizacji w Parkiet Challenge nie były dla pana zbyt udane, dopiero w trzecim tygodniu trochę się pan odkuł i zwyciężył w tygodniowym zestawieniu. Co przesądziło o sukcesie?
Na początku muszę podkreślić, że nie jestem znawcą giełdy i rynku kapitałowego. Raczej jestem amatorem, ale postanowiłem wziąć udział w konkursie „Parkietu" i spróbować swoich sił, bo lubię rywalizację. Nie jest to zresztą mój pierwszy konkurs tego typu. Jeśli zaś chodzi o moją strategię, to faktycznie przez dwa tygodnie nie szło mi za dobrze. Dopiero trzeci tydzień przyniósł przełom. Wykorzystałem odpowiedni moment, stawiając na akcje Biomedu Lublin. Udało mi się kupić akcje, a później po wzroście kursu je sprzedałem. Do tego dokupiłem akcje firmy Eurocash, które też odbiły po wcześniejszych spadkach. Po dwóch dniach poprzedniego tygodnia udało mi się już zarobić pewną kwotę i po cichu liczyłem, że może uda mi się znaleźć w pierwszej dziesiątce tygodniowego zestawienia. Wygrana jest jednak sporym zaskoczeniem, chociaż faktycznie w ubiegłym tygodniu na rynku mieliśmy stosunkowo niską zmienność, co też działało na moją korzyść.
Wspomniał pan, że Parkiet Challenge to nie jest pierwszy tego typu konkurs w którym bierze pan udział...
Zgadza się. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jest to już chyba siódmy podobny konkurs w moim wykonaniu. Trzy razy udało się nawet zdobyć jakąś nagrodę. Dla mnie jest to przede wszystkim hobby. Tak jak też wspomniałem, raczej jestem amatorem. Nie zagłębiam się w takie tematy jak chociażby analiza techniczna. Działam bardziej intuicyjnie i od czasu do czasu przynosi to całkiem niezłe efekty.
A co z realnym inwestowaniem?