Mijający tydzień to zdecydowana przewaga byków i najlepsze, co posiadacze krótkich pozycji mogli zrobić, to dosyć szybko je zamknąć. Moje przeczucia o nadchodzącym końcu dominacji niedźwiedzi na parkiecie okazały się słuszne. Niestety, rynek uczy, że należy być konsekwentnym i w takiej sytuacji nie szukać spadkowych spółek.

Pod koniec piątkowych notowań zapachniało euforią. Z pewnością nie jest to wszystko, na co będzie byki stać, choć nadal uważam, że czeka nas jedynie korekcyjny wzrost przed drugą falą spadkową. Wydaje się, że i tym razem bardzo precyzyjnym wskaźnikiem będzie wielkość dodatniej bazy.

Wszystkie kontrakty akcyjne wystawione na największe spółki zdecydowanie zyskały na wartości. W tym również te, które pod koniec zeszłego tygodnia sprawiały słabe wrażenie jak TPSU czy PKMU. Akcje stanowiące instrument bazowy dla pierwszego kontraktu znajdowały się w centrum uwagi na piątkowej sesji - były motorem napędowym indeksu. W wypadku tej spółki kurs zbliżył się do strefy oporu rozciągającej się w przedziale 15,2-15,5 zł. Pierwsza wartość to lokalny szczyt obecnej konsolidacji. Z kolei na poziomie 15,5 znajduje się linia szyi formacji głowy z ramionami zbudowanej w pierwszych czterech miesiącach tego roku. Do tej pory nie było jeszcze klasycznego podejścia do przełamanej w maju linii. Nie można zatem zapominać o tej formacji.

Dosyć ciekawie sytuacja wygląda w przypadku kontraktu na KGHM. Na skutek ostatnich wzrostów został przełamany opór na wysokości 27,5 zł i rysuje się szansa na wykonanie niezbyt rozległej formacji podwójnego dna. Barierę podażową powinna stanowić luka bessy z końca kwietnia znajdująca się w przedziale 29,2-29,5 zł i oczywiście psychologiczne 30 zł. Niskie obroty nie pomagają bykom.