Ein Reich, ein Volk, ein Euro!

Przed rządem nadmuchującym własny pieniądz stanęłaby groźba, że obywatele zaczęliby używać "swojej" waluty wyłącznie do płacenia temu rządowi podatków

Publikacja: 30.06.2004 10:16

Gazety donoszą, że w Polsce rośnie inflacja. Reżimowa prasa stara się przy tym subtelnie wmówić ludziom, że przyczyną jest "wzrost gospodarczy". Oczywiście, przyczyną inflacji są poczynania "Rządu". Piszę to uparcie w cudzysłowie, gdyż w III RP nie mamy rządu, tylko (jak słusznie podaje konstytucja) "Radę Ministrów". Rząd - jest to organ wykonawczy, który nie uchwala projektów ustaw, tylko wykonuje już uchwalone. Rząd w ogóle nie musi się zbierać - a już na pewno w rządzie nie może być głosowań! Ministrowie nikogo bowiem nie reprezentują - i pomysł, by minister kultury do spółki z ministrem sztuki głosowali nad np. polityką obronną jest śmieszny.

Rada Ministrów natomiast to "wewnętrzny parlament", wybierany w wyborach pośrednich; wyborcy wybierają Sejm, a posłowie wybierają Radę Ministrów - która radzi. I głosuje. Ponieważ RM z definicji ma większość w Sejmie, to to, co uradzi, staje się zazwyczaj prawem. Jest to - powtarzam "supersejm". I słusznie - bo w gronie 460 facetów (i, co gorsza, facetek) nic sensownego uradzić nie można.

Otóż inflacja rośnie z powodów politycznych. Władzuchna przed wyborami (do PE i przed wyborami do parlamentu) usiłuje przekupić wyborców, drukując pieniądze. Co prawda, weszliśmy już na inny etap; w zacofanym feudalizmie dodawało się miedzi do złota i kazało to-to przyjmować po kursie złota, w niedorozwiniętym socjalizmie drukowało banknoty (Hjalmar Schacht, min. gospodarki III Rzeszy, w odpowiedzi na zapytanie p. prof. Williama Dodda, ambasadora USA, skąd III Rzesza bierze pieniądze na autostrady i inne Wielkie Budowle Socjalizmu, odparł: "W. Ekscelencjo, Pan nie rozumie zasad nowoczesnej gospodarki: dziś pieniądze się drukuje - i dba tylko o to, by szybko obiegały..."). Dziś "rząd" udziela kredytów - a gdy szef NBP odmawia druku pieniędzy, a nawet (o zgrozo!) pożyczek, to daje "gwarancje kredytowe"...

Oczywiście, jest to możliwe, gdyż - wbrew zasadom wolnego rynku - Władzuchna ma monopol na emisję pieniądza. Tymczasem wielki ekonomista, zmarły kilka lat temu laureat nagrody Nobla, śp. Fryderyk von Hayek, domagał się, by w jednym państwie mogły kursować rozmaite prywatne pieniądze!

Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Konserwatyści amerykańscy tego właśnie się domagają - i do dziś formalnie dolara emitują cztery banki (niestety: połączone przez Fed). Taka właśnie sytuacja mogłaby zaistnieć w powstającej Unii Europejskiej. Zamiast tworzenia "eurostrefy" (mającej najgorsze wyniki gospodarcze!!), należało po prostu przyjąć ustalenie, że we wszystkich 25 państwach może funkcjonować 25 walut tych państw, a także inne waluty - oraz zezwolić na to, by kilka prywatnych banków emitowało własny pieniądz...

I gdyby tak się stało, przed rządem nadmuchującym "swój" pieniądz stanęłaby groźba, że obywatele ("fenomen zanzibarski") zaczęliby używać "swojego" pieniądza wyłącznie do płacenia temu rządowi podatków - a rozliczaliby się w innym. Np. w funtach, dolarach czy jakimś prywatnym pieniądzu.

Nie stwarza to żadnych trudności technicznych. Operację przeliczania waluty na walutę wykonuje minikalkulatorek za 50 groszy...

Ba! Ale wtedy nie można by dodrukować szmalu na potrzeby Władzuchny. Więc Czerwone Pijawki z Brukseli wolą trzymać się zasady: "Ein Reich, ein Volk, ein ?uro"!

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego