Mogłoby się wydawać, że to stwierdzenie będzie trudne do obrony na płaszczyźnie merytorycznej. Przecież znaczenie inwestorów indywidualnych, mierzone udziałem w obrotach warszawskiej giełdy, mogłoby wskazywać na wręcz doskonałą komunikację i docenienie pozycji. Nie inaczej należałoby interpretować olbrzymie wręcz redukcje podczas publicznych ofert, z jakimi mamy do czynienia w transzy inwestorów detalicznych. Przesłanek, które pozornie dowodzą wysokich standardów w obszarze relacji inwestorskich prowadzonych ze strony emitentów w kontaktach z prywatnymi akcjonariuszami, można znaleźć jeszcze kilka. Dlaczego więc, skoro jest tak dobrze, jest aż tak źle?
Indywidualni są niezadowoleni
Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (SII) od 3 lat organizuje Ogólnopolskie Badanie Inwestorów (OBI), które jednoznacznie wskazują na problem z komunikacją i poszanowaniem praw inwestorów indywidualnych przez rodzime spółki. Poziom relacji inwestorskich w poszczególnych latach za satysfakcjonujący uznało jedynie od 6% do 8% ankietowanych. Biorąc pod uwagę bardzo dobrą koniunkturę w ostatnich dwóch latach, trudno w takim wyniku doszukać się czegoś pozytywnego. Wymierną miarą stanu faktycznego relacji inwestorskich, realizowanych z myślą o inwestorze detalicznym, jest liczba takich inicjatyw, jak: kluby akcjonariusza, programy lojalnościowe dla akcjonariuszy, dni otwarte, czy choćby praktyka cyklicznych spotkań inwestorów indywidualnych z władzami giełdowych firm. Na próżno szukać takich inicjatyw nawet wśród firm, których akcje tworzą prestiżowy indeks WIG20. Gdy jeszcze dodać do tego, że na peryferiach warszawskiego parkietu funkcjonują firmy, w których prośba o rozmowę z osobą odpowiedzialną za relacje inwestorskie powoduje popłoch lub niezrozumiałe milczenie, to obraz tzw. detalicznych relacji inwestorskich mamy pełen.
Drobny i tak kupi
W tym miejscu trudno nie zadać pytania, dlaczego tak się dzieje? Pierwszym, może zbyt oczywistym powodem, jest brak historii i doświadczeń na naszym rynku w tym obszarze. Szeroko rozumiana kultura finansowa i standardy, szczególnie w zakresie dobrych praktyk, wciąż odbiegają znacząco od benchmarku ustalonego na rynkach rozwiniętych. Choć możemy mieć nadzieję, że akurat konieczność ciągłej konkurencji szybko zmusi i naszych emitentów do nadrobienia lekcji pod tytułem "znaczenie inwestorów indywidualnych w akcjonariacie spółki i ich wpływ na wycenę rynkową akcji".