Spostrzeżenie kierowane

Relacje inwestorskie dedykowane inwestorom indywidualnym to temat na polskim rynku kapitałowym nie tyle trudny, co nieobecny w świadomości rodzimych emitentów.

Publikacja: 24.11.2005 08:12

Mogłoby się wydawać, że to stwierdzenie będzie trudne do obrony na płaszczyźnie merytorycznej. Przecież znaczenie inwestorów indywidualnych, mierzone udziałem w obrotach warszawskiej giełdy, mogłoby wskazywać na wręcz doskonałą komunikację i docenienie pozycji. Nie inaczej należałoby interpretować olbrzymie wręcz redukcje podczas publicznych ofert, z jakimi mamy do czynienia w transzy inwestorów detalicznych. Przesłanek, które pozornie dowodzą wysokich standardów w obszarze relacji inwestorskich prowadzonych ze strony emitentów w kontaktach z prywatnymi akcjonariuszami, można znaleźć jeszcze kilka. Dlaczego więc, skoro jest tak dobrze, jest aż tak źle?

Indywidualni są niezadowoleni

Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (SII) od 3 lat organizuje Ogólnopolskie Badanie Inwestorów (OBI), które jednoznacznie wskazują na problem z komunikacją i poszanowaniem praw inwestorów indywidualnych przez rodzime spółki. Poziom relacji inwestorskich w poszczególnych latach za satysfakcjonujący uznało jedynie od 6% do 8% ankietowanych. Biorąc pod uwagę bardzo dobrą koniunkturę w ostatnich dwóch latach, trudno w takim wyniku doszukać się czegoś pozytywnego. Wymierną miarą stanu faktycznego relacji inwestorskich, realizowanych z myślą o inwestorze detalicznym, jest liczba takich inicjatyw, jak: kluby akcjonariusza, programy lojalnościowe dla akcjonariuszy, dni otwarte, czy choćby praktyka cyklicznych spotkań inwestorów indywidualnych z władzami giełdowych firm. Na próżno szukać takich inicjatyw nawet wśród firm, których akcje tworzą prestiżowy indeks WIG20. Gdy jeszcze dodać do tego, że na peryferiach warszawskiego parkietu funkcjonują firmy, w których prośba o rozmowę z osobą odpowiedzialną za relacje inwestorskie powoduje popłoch lub niezrozumiałe milczenie, to obraz tzw. detalicznych relacji inwestorskich mamy pełen.

Drobny i tak kupi

W tym miejscu trudno nie zadać pytania, dlaczego tak się dzieje? Pierwszym, może zbyt oczywistym powodem, jest brak historii i doświadczeń na naszym rynku w tym obszarze. Szeroko rozumiana kultura finansowa i standardy, szczególnie w zakresie dobrych praktyk, wciąż odbiegają znacząco od benchmarku ustalonego na rynkach rozwiniętych. Choć możemy mieć nadzieję, że akurat konieczność ciągłej konkurencji szybko zmusi i naszych emitentów do nadrobienia lekcji pod tytułem "znaczenie inwestorów indywidualnych w akcjonariacie spółki i ich wpływ na wycenę rynkową akcji".

Drugim czynnikiem, który ma wpływ na kiepski obraz komunikacji inwestorów ze spółkami, jest strukturalny nadpopyt ze strony rodzimych instytucji finansowych. Fakt, że nowi emitenci w trakcie IPO słyszą od swoich doradców odpowiedzialnych za sukces oferty stwierdzenie, że jak emisja nie sprzeda się wśród instytucji, to nie sprzeda się w ogóle, a indywidualni i tak się zawsze zapiszą, nabrało niemalże takiego znaczenia, jak zapisy Kodeksu spółek handlowych. Takie deprecjonowanie znaczenia inwestorów indywidualnych na wstępie nie ułatwia dalszych działań w budowaniu relacji z drobnymi akcjonariuszami.

Inne cele inwestorów

większościowych

Dużym mankamentem tak niskiej motywacji do komunikowania się spółek ze środowiskiem inwestorskim jest struktura właścicielska. Dominacja inwestorów większościowych, niejednokrotnie branżowych, i ich optyka działania rozmija się często z oczekiwaniami inwestorów indywidualnych co do kierunku rozwoju spółki. Firmy takie bardzo często nie mają zamiaru finansowania dalszego rozwoju przez kolejne emisje na rynku publicznym, mając zapewnione należyte środki w ramach funkcjonującej grupy finansowej. Kiedy do takich spółek dodamy firmy, które niejako "przez przypadek" zyskały miano spółki giełdowej, a ich największą ambicją i sukcesem był debiut na giełdzie, widać, jak duża liczba spółek na GPW nie ma żadnej motywacji do szukania kontaktu z inwestorem i zabiegania o jego względy.Mały inwestor obojętnieje

Jest jeszcze jeden znaczący powód słabości IR w Polsce, ale już zupełnie nie leżący po stronie emitentów giełdowych. Postawa samych inwestorów, a właściwie chroniczny brak postawy obywatelskiej, skutecznie utrwala stan hibernacji w obszarze detalicznych relacji inwestorskich. Poczucie największej nawet krzywdy w traktowaniu przez spółkę czy większościowego akcjonariusza traci znaczenie, gdy zawiedziony inwestor nie raczy pojawić się na dorocznym walnym zgromadzeniu spółki, a namówienie go na przekazanie pełnomocnictwa do reprezentowania podczas WZA jest zadaniem niewykonalnym. Spółki triumfalnie wieszczą bierność akcjonariuszy mniejszościowych i używają tego jako koronnego argumentu dla wytłumaczenia swojej pasywności na polu IR.

Te powody składają się na ten jeden, najważniejszy - relacje inwestorskie dla inwestorów indywidualnych w Polsce nadal się nie opłacają. Dopóki spółki nie odczują na własnej skórze, że jednak warto, a nawet trzeba, żadne inicjatywy zewnętrzne nie dokonają w połowie tego, co mogłaby sprawić wewnętrzna potrzeba dbania o relacje z akcjonariuszami mniejszościowymi.

Program minimum

W teorii i praktyce rynków rozwiniętych, inwestorzy indywidualni są traktowani jak właściciele, dlatego dbanie o ich satysfakcję i prowadzenie aktywnej polityki informacyjnej jest czymś oczywistym. W polskich realiach zbyt często działa skojarzenie inwestor indywidualny - dawca kapitału. Nie dziwi wtedy traktowanie relacji jedynie jako uciążliwego obowiązku, który spoczywa na firmie giełdowej.

Wyniki OBI dowodzą, że 3 podstawowe oczekiwania inwestora giełdowego względem spółki to:

w jasna i przejrzysta polityka dywidendowa firmy w długim horyzoncie czasowym (ewentualnie jasna strategia dotycząca inwestycji z osiąganych zysków i ich spodziewanego wpływu na przyszłe wyniki finansowe);

w kompletny i funkcjonalny serwis internetowy dedykowany inwestorom giełdowym, zapewniający łatwą komunikację ze spółką;

w możliwość bezpośrednich, cyklicznych spotkań z władzami spółki oraz stosowny komentarz władz firmy do osiąganych wyników i planowanych działań.

Trudno uznać to za wygórowane do spełnienia i udźwignięcia dla śmietanki polskich firm, a tak często nazywane są polskie spółki giełdowe. Wydaje się jednak, że paradoks sytuacji, w postaci jednego z największych w Europie udziałów w obrotach giełdowych inwestorów indywidualnych, przy jednoczesnym zaniedbywaniu komunikacji ze strony firm giełdowych, nie będzie trwał wiecznie. Niewidzialna ręka rynku zapewne i tu nie zostanie obojętna. Już dzisiaj można zauważyć, że kilka giełdowych firm zaczyna sobie zdawać sprawę ze znaczenia i roli, jaką w rozwoju firmy może mieć odpowiedni akcjonariat mniejszościowy.

Powiedz mi, jak traktujesz

mniejszościowych, a powiem ci...

Doświadczenia rynków rozwiniętych dowodzą, że to właśnie akcjonariusze indywidualni decydują najczęściej o dziennej wycenie walorów spółki. Wiarygodność wielu firm postrzegana jest przez pryzmat traktowania inwestorów indywidualnych w myśl zasady: powiedz mi, jak traktujesz swoich akcjonariuszy mniejszościowych, a powiem ci, czy zainwestuję w twoją spółkę. Na rynkach wysoko rozwiniętych ceniona jest również lojalność takiego akcjonariatu względem spółki. Spółka prowadząca konsekwentną i przewidywalną politykę dywidendową, a także dbająca o komunikację z inwestorami indywidualnymi, może liczyć na ich lojalność choćby w sytuacji wrogiego przejęcia. Część mniejszych spółek ma świadomość, że ich akcje nigdy nie będą atrakcyjną inwestycją dla dużych inwestorów finansowych, dlatego też w sposób jeszcze bardziej zdecydowany orientują się na inwestorów prywatnych, starając się przez programy lojalnościowe, kluby akcjonariusza i dni otwarte zyskiwać zainteresowanie właśnie tej grupy uczestników rynku kapitałowego.

Inwestorom indywidualnym w Polsce radzę, by nie czekali, aż zachodnie wzorce do nas dotrą, ale by wymusili je na spółkach, w które inwestują. Akcjonariusz posiadający nawet 10 akcji danej firmy, nie powinien mieć żadnych obiekcji, żeby zapytać spółkę, dlaczego zaprezentowała swoje wyniki tylko w Londynie, zapominając o Warszawie, dlaczego zarząd nie widzi potrzeby spotykania się z inwestorami prywatnymi etc.

Pierwsza okazja nadarza się już jutro! Akcjonariuszu - zapytaj, dlaczego zabrakło Twojej spółki wśród 38 giełdowych firm obecnych 25 listopada na Forum Akcjonariat. Zapytaj - to Twoje prawo i Twoje pieniądze!

Autor to prezes Stowarzyszenia

Inwestorów Indywidualnych

Sławomir Chłoń,

wiceprezes ComputerLandu

Atrakcyjność kodeksu dobrych praktyk

(w przeciwieństwie do prawa) polega

na jego elastyczności

W Wielkiej Brytanii reakcją na kilka poważnych kryzysów

governance w latach 70. XX wieku był ruch dobrych praktyk

i samoorganizacja środowiska na rzecz zmiany kultury governance.

Krzysztof A. Lis, Henryk Sterniczuk,

"Nadzór korporacyjny", Oficyna Ekonomiczna, Kraków 2005

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy