W piątek, znacznie wcześniej niż zwykle, na rynku pojawiły się zagraniczne banki agresywnie sprzedające obligacje. Było to spowodowane wydarzeniami na scenie politycznej i potencjalnym wejściem do rządu PSL i Samoobrony. Najpłynniejsza polska obligacja PS0310 była chętnie sprzedawana przy rentowności 4,75%. Niezwłocznie jednak do gry włączyły się polskie banki, które nie tylko zneutralizowały podaż, ale zdołały wynieść cenę tej obligacji o około 30 groszy w górę. Towarzyszyły temu duże obroty. Taka zmiana ceny uspokoiła rynek, który zaczął wyczekiwać na dane ze Stanów.
O godz. 14.30 w USA opublikowano indeksy cen producentów oraz dane o sprzedaży detalicznej. Dane te przełożyły się na wzrost cen na rynkach bazowych. Również na rynku lokalnym ponownie zaatakował popyt. Tym razem jednak to chętni do realizacji zysków powstrzymali wzrost cen. Dane o podaży pieniądza i bilansie płatniczym w Polsce nie miały już wpływu na notowania. Na koniec sesji obligacje benchmarkowe osiągnęły rentowność: 4,35% na OK0408; 4,72% na DS1110 i 4,85% na DS1015.
Reakcja rynku pokazała, jak istotna dla inwestorów jest stabilność i jakość polityki. Wszystko wskazuje na to, że przy mającej powstać koalicji, nerwy inwestorów jeszcze nie raz będą wystawiane na próbę.