O tym, że to właśnie płocki koncern będzie inwestorem w Możejkach, mówiło się już od kilku dni. Dokładniej od chwili, gdy litewski premier Algirdas Brazauskas zdradził, że Jukos jest gotów sprzedać 53,7 proc. rafinerii Orlenowi.
W czwartek odblokowanie,
w piątek sprzedaż
Drogę do transakcji otworzyło czwartkowe postanowienie sędziego w Nowym Jorku, który odblokował akcje Możejek, należące do rosyjskiego koncernu. Zarząd Jukosu szybko z tego skorzystał i niespełna 24 godziny po decyzji sądu, podpisał umowę sprzedaży papierów litewskiej spółki. Porozumienie zawarto o godzinie 15 w Amsterdamie (akcje Możejek należą do Yukosu Finance BV, zarejestrowanej w Holandii firmy córki rosyjskiego koncernu). - Po prawie 10 miesiącach starań podpisaliśmy umowy - powiedział w Warszawie dwie godziny później prezes Orlenu Igor Chalupec. - Nie ma tu jednego zwycięscy. Jest ich aż pięciu - skomentował. Jak wyjaśnił, zyskują Jukos, Orlen, zyskują Polska oraz Litwa, a także same Możejki, które pozyskają długoletniego, solidnego partnera, dzięki któremu firma będzie się rozwijać.
84,4 procent akcji,