Sądzę, że w krótkim okresie, w ciągu najbliższych dni, rynek zareaguje nerwowo. Myślę, że złoty jeszcze trochę straci. Dlaczego? Po pierwsze, rynek przyzwyczaił się do Kazimierza Marcinkiewicza. On był takim "premierem gospodarczym". Gwarantował prowadzenie odpowiedzialnej polityki fiskalnej. Druga rzecz - najbliższe dni przyniosą zapewne targi w koalicji. Samoobrona już mówiła, że będą konieczne rozmowy na temat umowy koalicyjnej. To oznacza, że na rynku mogą się pojawić spekulacje na temat wcześniejszych wyborów.
W długim okresie sytuacja rynkowa będzie zależała od tego, kto w rządzie będzie kierował gospodarką. Jarosław Kaczyński takiej roli na siebie nie weźmie. Rynek musi poznać osobę, którą wybierze premier, zaakceptować jej poglądy. Inwestorzy będą potrzebowali również pewności, że ta osoba będzie miała poparcie Kaczyńskiego.
Mimo że w polityce mamy do czynienia z dość dużym trzęsieniem ziemi, ale z punktu widzenia polityki gospodarczej, zmiana może się okazać wcale nie taka duża. Rząd premiera Marcinkiewicza nie mógł przecież przeprowadzić swoich propozycji w Sejmie bez poparcia Jarosława Kaczyńskiego. Teraz będzie miał on po prostu bezpośredni wpływ na te propozycje. Poza tym jego pozycja pozwala oczekiwać, że mniej będzie walki między poszczególnymi resortami, jemu łatwiej będzie okiełznać partie mniejszościowe w rządzie. Paradoksalnie to może gwarantować, że na jesieni - przed wyborami samorządowymi - będzie spokojniej, niż gdyby na czele rządu nadal stał Kazimierz Marcinkiewicz.
Główny ekonomista pko bp