Phelps jest autorem tzw. złotej reguły akumulacji kapitału. Nawiązując do Biblii, brzmiała ona następująco: "rób innym to, co byś chciał, by oni robili tobie" (gdzie "inni" oznacza przyszłe pokolenie). Odnosząc to do ekonomii: stopa oszczędności powinna być równa udziałowi kapitału w dochodzie narodowym. A wchodząc w psychologię: każde pokolenie będzie oszczędzało taką część dochodu, jaką zaoszczędziło poprzednie pokolenie. Według Phelpsa, istnieje pewna optymalna wielkość relacji oszczędności do konsumpcji: jeśli się oszczędza za dużo lub za mało - jest to nieefektywne i nie zwiększa to dobrobytu przyszłych pokoleń. Jeśli inwestuje się więcej, niż się zarabia, to zdaniem Phelpsa, jest to dynamiczna nieefektywność.
Przykładowo: społeczeństwo japońskie oszczędza około 1/3 swoich dochodów (jedna z najwyższych stóp oszczędności na świecie), co stało siź przyczyną stagnacji gospodarki dławionej przez zbyt niski popyt w latach 90. XX w. Polityka gospodarcza rządu japońskiego powinna była zatem zmierzać do pobudzenia konsumpcji. W Polsce zaś oszczędności jest wciąż mało w porównaniu z innymi krajami europejskimi (choć coraz więcej). Jakie więc byłyby wnioski płynące z teorii Phelpsa dla polskiego rządu? Rząd powinien podwyższać opodatkowanie konsumpcji (np. VAT), a obniżać opodatkowanie zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki). Wszystko po to, by zwiększyć oszczędności, a więc i skalę inwestycji. Przy czym oszczędności powinien też czynić sam rząd (z tym - jak wiemy - jest trudno, vide realizacja programu "tanie państwo"). Dbaniu o oszczędności krajowe powinno towarzyszyć stymulowanie napływu inwestycji zagranicznych.
Samoloty i pieluchy czy może szkolenia i komputery? Na co wydawać pieniądze z budżetu państwa?
Kolejną kwestią, którą współczesna ekonomia zawdzięcza Phelpsowi, jest wykazanie ważności pożądanej stopy inwestycji. Otóż kraje, które zwiększają wydatki na konsumpcję zamiast na inwestycje, mają mniejsze szanse na przyszły rozwój. Przy czym Phelps podkreślił to, co wiele lat później - w 2000 roku - Unia Europejska w swojej strategii lizbońskiej: ważne są nie tylko inwestycje w dobra materialne, ale też w kapitał ludzki (badania naukowe i edukacja). A żeby móc inwestować, najpierw trzeba mieć na to pieniądze: zadbać o wzrost oszczędności i napływ inwestycji z zagranicy (w czym pomaga m.in. niska inflacja). Pionierskie prace Phelpsa doprowadziły do zrozumienia, że im więcej dziś rząd zainwestuje, nie tylko w drogi, ale również w wykształcenie społeczeństwa i w badania naukowe, tym bogatsze będą nasze dzieci i wnuki. Im bardziej jest wykształcone społeczeństwo, tym większa jest jego tzw. zdolność do absorpcji innowacji. To z kolei - wraz z innowacjami powstającymi dzięki współdziałaniu przedsiębiorstw i naukowców - prowadzi do postęDzięki niemu można zdobyć zagraniczne rynki (wzrost eksportu) i zapewnić krajowi wzrost gospodarczy.
A zatem mądrą polityką gospodarczą jest taka, która nie ogranicza się do tego, co mamy dziś - mądry rząd, myślący o przyszłych pokoleniach, powinien inwestować w najważniejszy czynnik rozwoju - w ludzi oraz w tworzenie wynalazków. U nas zaś wykształceni, emigrujący młodzi ludzie i wynalazcy napędzają w coraz większym stopniu rozwój gospodarczy innych krajów, a nie Polski.