Przespaliśmy 5 lat i śpimy dalej

Z prof. Krzysztofem Żmijewskim z Politechniki Warszawskiej, byłym prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych, rozmawia Dariusz Ciesielski

Publikacja: 29.11.2006 08:49

Jakie, Pana zdaniem, są najważniejsze wyzwania stojące przed polską elektroenergetyką?

Najważniejszym zadaniem jest stworzenie realnego rynku energii, to znaczy takiego, po którym klient porusza się swobodnie i może wybrać markę, która zaspokoi jego potrzeby. Rynek, na którym klient nie ma takiego wyboru, rynkiem nie jest. Do tego prawdziwego rynku jest więc nam bardzo daleko. Kiedyś premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że przespaliśmy 4 lata rządów poprzedniej koalicji. Do tych 4 lat dołożyłbym jeszcze ostatni rok, ponieważ również go przespaliśmy. Dlatego należy dążyć do wprowadzenia realnego rynku energii, ponieważ rynek jest najlepszym regulatorem i wszędzie tam, gdzie rynek może działać - tam działać powinien. W przeciwnym razie będziemy mieli przepychanki polityczne, co dla klienta źle się skończy. Kolejne wyzwanie to odbudowa energetyki. Sama podwyżka cen energii nie wystarczy, jeżeli strumień pieniądza nie zostanie skierowany w stronę inwestycji, a takich gwarancji nie ma. Przeciwnie, możemy się niepokoić, że będzie podobna sytuacja jak w górnictwie węgla kamiennego, kiedy generowanie zysków obudziło ogromne apetyty związkowców i oczekiwania, że te zyski zostaną przeznaczone na konsumpcję. Mówimy oczywiście o inwestycjach w Polsce, a nie w Rumunii, Bułgarii czy gdzieś indziej. Dla polskiej gospodarki inwestycje sektora elektroenergetycznego w Rumunii czy Bułgarii nie mają żadnego znaczenia, a jeśli już, to raczej negatywne.

A inwestycje na Litwie? Polska Grupa Energetyczna będzie prawdopodobnie uczestniczyła w budowie elektrowni atomowej na Litwie.

Gdyby się okazało, że inwestycja na Litwie ma pozytywny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski, to można ją zrealizować. Po zbudowaniu mostu energetycznego Polska-Litwa takie inwestycje nabierają zupełnie innego charakteru niż w przypadku gdyby takiego połączenia nie było.

Mówi Pan o rynku energii, ale na Zachodzie tworzone są coraz większe koncerny energetyczne, którym coraz bliżej do oligopolu... Wkrótce podobne tendencje zaobserwujemy w Polsce.

Często porównuje się Polskę z Niemcami i wskazuje, że tam są 4 wielkie grupy energetyczne. Ale w Niemczech jest również ok. 900 firm typu stadtwerke, z których 600 funkcjonuje dosyć dobrze, a 300 słabo. Te firmy są w części własnością miast. To jest zupełnie inny model niż ten, który konstruujemy w Polsce. W Polsce nikt nie buduje 600 lokalnych operatorów, tylko przeprowadza się totalną konsolidację. Mówienie o tym, że model polski będzie taki jak w Niemczech, to nieprawda. Faktem jest, że udziały w tych mniejszych firmach mają również wielcy gracze, ale to jeszcze nie oznacza, że tam mają głos decydujący, ponieważ w tych firmach władze miejskie mają sporo do powiedzenia. Na rynku niemieckim, oprócz koncernów niemieckich, dużą rolę odgrywają firmy francuskie, duńskie, obecne są firmy z Beneluksu oraz z Austrii i Szwajcarii. Nie zapominajmy też o polskich firmach, które - choć w niewielkim stopniu - również są obecne na niemieckim rynku.

Czy jest Pan zatem przeciwny prywatyzacji elektrociepłowni czy firm ciepłowniczych? Zostają one w większości przejmowane przez duże firmy, więc nie będzie mowy o modelu typu stadtwerke...

Nie jestem przeciwny prywatyzacji, tylko jestem przeciwny głupiej prywatyzacji. Źle przeprowadzoną prywatyzację mamy wtedy, gdy położono zbyt duży nacisk na pakiety socjalne, a brakuje czegoś, co można nazwać pakietem operacyjnym, czyli zobowiązania inwestora do odpowiedniego prowadzenia działalności, w tym do zrealizowania inwestycji, bo sam pakiet inwestycyjny nie wystarcza. Brak takich zobowiązań powoduje, że inwestor może prowadzić działalność w sposób, który nie do końca nam odpowiada. Jeżeli wiemy, czego oczekujemy, to postawmy odpowiednie warunki, żądajmy, żeby inwestor te warunki przyjął i potem rozliczajmy go z tego. To nie jest skomplikowane, jeżeli się wie, co się chce. Jeżeli się nie wie, to już trudno...W rządowym "Programie dla elektroenergetyki" zapisano, że skonsolidowane firmy mają być prywatyzowane przez giełdę. Czy to dobre rozwiązanie?

Zależy, co się chce uzyskać. Jeżeli oczekuje się inwestycji, to w naturalny sposób lepszym rozwiązaniem jest poszukiwanie inwestora strategicznego, bo jego można do tych inwestycji zobowiązać. Jak się nie chce inwestycji albo zakłada się, że inwestycje same się pojawią, bo ktoś będzie tym zainteresowany, to wtedy można prywatyzować przez giełdę.

Czyli lepsza byłaby prywatyzacja sektora energetycznego przez wybór partnera strategicznego, a nie przez giełdę?

To zależy, czego oczekujemy, czy mamy pomysł, jak zapewnić, żeby pieniądze zebrane z rynku przeznaczyć na inwestycje, czy takiego pomysłu nie mamy i liczymy, że właściciele będą tak mili, że nie wypłacą sobie dywidendy, tylko zainwestują. Jeżeli taki pomysł mamy, to dobrze - można więc prywatyzować przez giełdę. Jeżeli nie mamy, szukajmy takich inwestorów, którzy zobowiążą się inwestować.

fot. archiwum

CV

Krzysztof Żmijewski

57 lat

Absolwent Politechniki

Warszawskiej, obecnie jej pracownik

naukowy - kierownik Zakładu

Budownictwa Ogólnego. Wykłada

jednocześnie w Krajowej Szkole

Administracji Publicznej oraz Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych.

2001-2002 członek zarządu

Polkomtela

1998-2001 prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych

1994-1998 - prezes zarządu

Krajowej Agencji Poszanowania

Energii

1991-1993 - wiceminister budownictwa i gospodarki przestrzennej

1998-2001 członek rad nadzorczych Polkomtel i Tel-Energo.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego