Coraz częściej słychać opinie, że za kilka, kilkanaście lat na europejskim rynku energii pozostanie zaledwie kilka dużych grup. Zgadza się Pani z tymi prognozami?
Jeżeli popatrzymy na rynek fuzji i przejęć w sektorze energetycznym w ostatnich latach, to bez wątpienia ceny płacone za przejmowane aktywa osiągnęły poziom, którego wcześniej nikt w branży się raczej nie spodziewał.
W przypadku wartości transakcji dla fuzji i przejęć "magiczną liczbą", której od wielu lat nie przekraczano lub przekraczano nieznacznie - było 10 miliardów dolarów. Gdy taka megatransakcja była finalizowana, uznawano ją za coś bardzo wyjątkowego.
W 2005 r. megatransakcji powyżej tej kwoty było znacznie więcej. Ten wzrost wartości fuzji i przejęć nadal trwa. Obserwujemy walkę o Endessę, którą chce przejąć E. ON (wartość tego kontraktu może osiągnąć kilkadziesiąt miliardów euro). Trwają negocjacje w sprawie fuzji GdF i Suez.
Bez wątpienia wszystkie sygnały płynące z rynku w ostatnich 2 latach wskazują na to, że zarówno transakcje, jak i firmy, które w ich wyniku powstają, są coraz większe, czyli liczba podmiotów na rynku się zmniejsza.