Co najbardziej zmieniło polski rynek dzieł sztuki w ostatnich latach?
K. S.: Rynek zmienił się diametralnie ze względu na internet - klient ma teraz większe wymagania, wie, ile może dostać za dany obraz. Najbardziej ucierpieli dilerzy, którzy zarabiali na braku informacji.
W. J.: Coraz trudniej o okazję.
Czy poprawiła się płynność rynku, czy wciąż jest z tym problem?
K. S.: Brak płynności wciąż jest na tym rynku problemem. Brak płynności, jeśli chodzi o starą sztukę, spowodował zainteresowanie sztuką współczesną. 10 lat temu nie było sensu organizować aukcji sztuki współczesnej, bo nikt nie był jej ciekaw, oprócz kilku zażartych kolekcjonerów, którzy dziś odcinają od tego kupony.
Wtedy obrazy Nowosielskiego szły za 5 tys. zł. Rozwój rynku blokują też restrykcje związane z wywozem dzieł - dotyczą prac, które powstały co najmniej 55 lat temu (to "krocząca" granica). Takie obostrzenie działa zniechęcająco na
potencjalnych klientów z zagranicy, którzy nie chcą płacić urzędowi skarbowemu dodatkowo 25 proc. za dany obraz. Przez to polskie domy aukcyjne nie są konkurencyjne wobec niemieckich, jeśli chodzi o polską sztukę. Poza tym opieszałość polskiej biurokracji sprawia, że wobec zachodnich klientów tracimy na wiarygodności.
Na czym można było najwięcej zarobić w Polsce w ostatnich latach?
K. S.: Na wszystkim można było zarobić, jeśli się wiedziało, co to znaczy tanio kupić. Jest paleta nazwisk, które teraz drogo "się sprzedają" w Polsce - Jerzy Nowosielski, Tadeusz Kantor, Henryk Stażewski. Podam taki przykład: w 2001 roku obraz Jerzego Nowosielskiego "Czarna pływaczka" sprzedano u nas za 70 tys. zł, w grudniu 2007 r. odsprzedano za 184 tys. zł.
Płynność obrazów danego artysty gwarantuje bezpieczeństwo inwestycji. Ale naprawdę dobre obrazy to białe kruki. Byłbym naprawdę ostrożny, jeśli chodzi o najnowszą sztukę, bo to jest takie strzelanie na ślepo. Młodzi artyści dziś się cenią. Nie można więc pasjami kupować prac młodych artystów, licząc na to, że za 10 lat choć jednego z nich będzie można sprzedać drogo. Jedyny taki przypadek na razie to Wilhelm Sasnal (ur. 1972, malarz, rysownik, twórca komiksów i filmów; obecnie w Zachęcie trwa wystawa jego prac - przyp. red.).
W. J.: Inwestowanie w starą sztukę to jak inwestowanie w obligacje - pewne i bezpieczne. Sztuka lat 60., 70. i 80. to są akcje, a całkiem nowa sztuka to jak inwestowanie w firmę, która ma tylko pomysł - można dużo zarobić, ale można też wszystko stracić.
Co sprawiło, że zaczął Pan inwestować w polskie dzieła sztuki, gromadząc kilkaset prac?
W. J.: Urodziłem się w Polsce, tu zrobiłem maturę, a potem w Krakowie studiowałem. Jeśli mieszkało się przez cztery lata w Krakowie, to nie można było pozostać obojętnym na polską kulturę i sztukę. Teraz tą fascynacją zarażam moich kolegów.
Jak wybiera Pan obrazy do swojej kolekcji?
W. J.: Mój gust się zmieniał z biegiem lat. Na początku interesowałem się malarstwem XIX-wiecznym, później XX-wiecznym, a teraz ciągnie mnie w stronę sztuki współczesnej. Jak się jest młodym człowiekiem, to się pije słodkie wino, a jak się jest starszym, to wytrawne (śmiech).
Gdzie się bardziej opłaca kupować polską sztukę - w kraju, za granicą?
W. J.: Za granicą można taniej kupić polską sztukę, bo tam się jej nie docenia. Później z wyższą ceną obrazy trafiają na polski rynek . Ale dzięki internetowi ludzie lepiej się orientują, ile mogą dostać za obraz, więc ceny będą się wyrównywać. Ja polskie obrazy kupuję na całym świecie - w Nowym Jorku, w Londynie, w Paryżu, w Tel Awiwie.
Spójrzmy na rynek z drugiej strony - jego organizatorów. Jaka jest rentowność domu aukcyjnego?
K. S.: Dom aukcyjny to bardzo kapitałochłonna, kosztowna działalność, ponieważ to przedsiębiorstwo marketingowe. Mamy określony produkt, musimy go wypromować, opisać, sprawdzić, czy jest prawdziwy, i wykonać wiele innych czynności przygotowawczych do aukcji. Dom aukcyjny to nie są kokosy - dlatego wybrzydzamy, przyjmując obrazy, aby się sprzedały. Wychodzimy na swoje i tyle.
Czy widać zmiany w ostatnich latach?
K. S.: Jest coraz więcej transakcji, ale o niższym nominale. Ten rok był da nas bardzo dobry, o wiele lepszy niż poprzedni. 40 proc. naszych klientów to byli nowi klienci, ale podaż sztuki starej słabnie, natomiast ożywa rynek sztuki współczesnej. Obrazy współczesne to jednak, jak mówiłem, inny pułap cenowy - kilka do kilkunastu tysięcy złotych.
Wyobraża Pan sobie dom aukcyjny notowany na NewConnect albo na GPW?
K. S.: Były podobno takie przymiarki, ale, moim zdaniem, dom aukcyjny jako spółka publiczna to byłoby oszukiwanie inwestorów, szczególnie w Polsce. Tu jest za dużo barier w rozwoju firmy - brak towaru, brak masowego klienta, zakaz wywozu. Co innego dom aukcyjny jako część tylko większego konglomeratu - np. wydawnictwa, wtedy to miałoby sens.
Czy będą się u nas rozwijać instrumenty finansowe związane z rynkiem sztuki, np. czy widzą Panowie u nas miejsce dla funduszy inwestycyjnych, które specjalizowałyby się w inwestycjach na rynku dzieł sztuki?
K. S.: Musiałyby inwestować nie tylko w Polsce. W Polsce płynność rynku jest zbyt mała, by budzić zaufanie szerszego grona inwestorów. Każdy obiekt jest inny i jest ich mało.
fot. w. Wasyluk
Najwięksi polscy
kolekcjonerzy
Krzysztof Musiał
Od 18 grudnia w warszawskiej galerii Zachęta oraz
galerii aTAK prezentowane są obrazy z kolekcji Krzysztofa Musiała (w latach 1990-2001 kierował
założoną przez siebie firmą ABC Data, będącą jednym z liderów polskiego rynku komputerowego). Prezentowane są prace takich artystów, jak: Olga Boznańska, Józef Czapski, Eugeniusz Eibisch, Julian Fałat, Wojciech Gerson, Wojciech Kossak, Józef Pankiewicz, Henryk Siemiradzki, Wojciech Weiss, Leon Wyczółkowski i Stanisław Wyspiański. Cała kolekcja Krzysztofa Musiała obejmuje ponad 700 dzieł powstałych
od połowy XIX wieku aż po czasy współczesne,
w tym około 450 obrazów. K. Musiał zŚwiatowej sławy tenisista, właściciel Galerii Sztuki Współczesnej, przygodę ze sztuką rozpoczął od fascynacji polskim malarstwem połowy i końca XIX w. (Józef Brandt, Józef Szermentowski, Aleksander Kotsis). W późniejszym okresie do jego kolekcji zaczęły też przybywać obrazy Olgi Boznańskiej, Tadeusza
Makowskiego, Zygmunta Menkesa, Eugeniusza Zaka, Mojżesza Kislinga, a następnie takich twórców współczesnych, jak Jerzy Nowosielski, Jan Lebenstein,
Tadeusz Kantor, Bronisław Kierkowski, Teresa
Pągowska, Piotr Potworowski, Alfred Lenica
i Wojciech Fangor.
Grażyna Kulczyk
Tworzenie kolekcji rozpoczęła na początku lat 80.,
kupując prace Jacka Malczewskiego, Jerzego
Nowosielskiego, Tadeusza Kantora. Wiosną i latem
tego roku po raz pierwszy publicznie zaprezentowała część kolekcji podczas wystawy w należącym do niej Starym Browarze w Poznaniu. Na wystawie pokazane były prace takich twórców, jak: Magdalena Abakanowicz, Mirosław Bałka, Jan Berdyszak, Vanessa
Beecroft, Thomas Demand, Izabella Gustowska,
Candida Hofer, Zhang Huan, Tadeusz Kantor,
Katarzyna Kozyra, Jacek Malczewski, Mariko Mori,
Dorota Nieznalska, Roman Opałka, Thomas Ruff,
Bruno Schulz, Alina Szapocznikow, Andy Warhol
czy Andrzej Wróblewski. Kolekcjonerka zamierza otworzyć prywatne muzeum sztuki współczesnej.
Dariusz i Krzysztof Bieńkowscy
Zbierają obrazy, rzeźby, fotografie Zdzisława
Beksińskiego, Zbigniewa Dłubaka, Karola Hillera,
Józefa Robakowskiego. Kolekcja braci Bieńkowskich jest oceniana jako niezwykle konsekwentna
i jednorodna. W kolekcji znajdują się m.in. obrazy
Henryka Stażewskiego, Kajetana Sosnowskiego,
Wojciecha Fagora. Ponadto znajdują się w niej obrazy takich twórców, jak: Berdyszak, Zbigniew Dłubak,
Jerzy Kałucki, Koji Kamoji, Adam Marczyński,
Józef Robakowski czy Ryszard Winiarski.
Polski rynek w liczbach
Domy aukcyjne:
pięć w Warszawie (najbardziej liczące się na rynku), jeden w Katowicach i jeden w Łodzi;
Liczba aukcji:
waha się w zależności od domu aukcyjnego, np. Rempex organizuje kilka aukcji w miesiącu, a Agra-Art - jedną aukcję raz na kilka miesięcy (są minimum cztery aukcje sztuki dawnej, dwie współczesnej, ale bywa, że więcej w roku). Podobna jest liczba aukcji w Desie,
a w Polswissie mniejsza;
Liczba galerii:
kilka tysięcy;
Wartość sprzedaży (nie prowizji) na aukcjach:
rocznie, według Agra-Art, 50 mln zł, według Rempeksu - 200 mln zł;
Liczba transakcji:
kilkaset (około 400 rocznie według Agra-Art).
Specjalizacja: wszystkie domy aukcyjne sprzedają obrazy, bo to jest najbardziej dochodowe, natomiast Rempex sprzedaje także meble i dużo rzemiosła.
Turbulencje na rynkach
finansowych
nie zaszkodziły
W dniach 6-9.12.2007 r. odbyły się targi Art. Basel Miami Beach. To najważniejsze targi sztuki współczesnej w Stanach Zjednoczonych. Miały być potwierdzeniem, że turbulencje na rynkach finansowych nie wpływają na zapał kolekcjonerów do zakupów. I potwierdziły. W tym roku targi odwiedziło około 50 tys. osób. Były na nich obecne cztery polskie galerie: FGF, Raster, Lokal_30 i Program, prezentujące "swoich" artystów. Art. Basel Miami Beach odbyły się po raz pierwszy w 2002 roku, nie mają więc tak potężnej tradycji, jak targi sztuki w Bazylei, których 39. edycja odbędzie się w czerwcu 2008 r. ABMB to nie tylko wielkie święto sztuki, ale również impreza towarzyska, na której wypada się pojawić.