Punktem wyjścia przy tworzeniu lokaty strukturyzowanej może być prowizja - tak jak opisałem to w poprzednim tekście. Nie oznacza to oczywiście, że efektem będzie beznadziejny produkt. Znacznie lepszym pomysłem jest jednak wyjście od ustalenia strategii inwestycyjnej. Podstawowym założeniem powinien być wówczas maksymalny zysk dla klienta. Oczywiście nie ma pewnych patentów na zarabianie. Zawsze jednak lepiej, gdy instytucja finansowa na pierwszym planie stawia maksymalizację zysku klienta, a nie swojego. Przykładowy proces decyzyjny mógłby wyglądać następująco:
Pytanie: Jaka strategia inwestycyjna powinna przynieść zysk i w jakim okresie? Odpowiedź (przykładowa): Nie stawiamy na kontynuację hossy, szukamy więc strategii neutralnej, o niskiej korelacji z tradycyjnymi indeksami giełdowymi.
Pytanie: Jakie mamy możliwości i ile to kosztuje? Odpowiedź: Do wyboru są bardziej złożone strategie opcyjne (outperformance, swing, straddle, itp.), wybrane instrumenty bazowe (specjalistyczne indeksy long/short, fundusze hedge). Wyceniamy prostą opcję call dla wybranych wariantów. Sprawdzamy wyniki historyczne w okresie kilkunastu ostatnich lat (o ile to możliwe) - porównujemy wyniki.
Pytanie: Jaki okres produktu? Odpowiedź: wybieramy okres, w którym możemy zaoferować wysoką partycypację (w efekcie wyniki z symulacji historycznych są atrakcyjne) oraz gwarancję kapitału. Załóżmy, że są to cztery lata.
Pytanie: Ile mamy do wydania? Odpowiedź: Obliczamy wysokość dyskonta, a więc kwoty, którą możemy wydać na opcję już po zakupie obligacji. W tym przypadku będzie to 17,73 zł z każdych 100 zł wpłaconych na lokatę*.