Nic w tym chyba dziwnego, że akurat gdy zaczęły się mnożyć wyceny z nagła oświeconych analityków licytujących wartość niektórych spółek internetowych do poziomu 500 zł i wyżej, szaleńcza hossa w tym sektorze wyraźnie osłabła, owocując nawet - o zgrozo! - maksymalnymi spadkami wielu wczorajszych liderów. W konsekwencji stosowny indeks branży okazał się zdecydowanie najgorszy w ciągu tygodnia. Zwraca zarazem uwagę drastyczny spadek obrotów, co wskazuje na relatywnie niewielką skalę realizacji zysków. Także znajomość psychologii podpowiada, że "internet" nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nie zmienia to faktu, że na rynku dokonały się znaczące przewartościowania, znamionujące powrót do normy. Pozytywnie należy odbierać przede wszystkim zwiększenie szerokości rynku, najwyraźniej za sprawą wzrostu spółek średnich, o czym świadczy dynamiczny wzrost MIDWIG. Fenomenem samym w sobie jest niespodziewana zwyżka na rynku funduszy, które, cokolwiek by mówić, są po prostu tanie. Obserwowana tam od jakiegoś czasu duża aktywność transakcji pakietowych daje również do myślenia.Niestety, wszystkie te pozytywne tendencje nie wystarczą do podtrzymania hossy, której rynek - latami odwykły od obecnych poziomów cen - najwyraźniej (moim zdaniem, bezzasadnie) się boi: grozić może korekta wyższego rzędu. Szczególny pesymizm przejawia rynek kontraktów terminowych, gdzie konsekwentnie utrzymuje się duża ujemna baza. O ostatecznym wykrystalizowaniu tendencji średnioterminowej zdecyduje w tej sytuacji, moim zdaniem, rozwój koniunktury na świecie.