Końcówka roku jak do tej pory jest (i najprawdopodobniej będzie) dobra dla posiadaczy akcji polskich firm. Niezwykła wręcz odporność naszej giełdy na nie najlepsze w końcu sygnały z rynków zachodnich może cieszyć, ale trzeba pamiętać, że zjawisko to w dużej mierze spowodowane jest przez kapitał zainteresowany pokazaniem ładnych bilansów zamykających mijające stulecie. Motywacja ta zniknie już drugiego stycznia, nie zakładałbym się więc o ostatnie pieniądze, że korzystna tendencja na WGPW będzie kontynuowana i w nowym roku, chociaż w tej chwili optymizm (szczególnie w sektorze TMT) jest duży. Truizmem jest stwierdzenie, że nie można bez końca ignorować rynków światowych. Pamiętamy oczywiście, że nasza RPP, podobnie jak amerykański Fed, stoi przed ważną decyzją. Nieciekawe informacje GUS dotyczące osłabienia tempa wzrostu PKB w III kwartale tego roku i produkcji sprzedanej w listopadzie wyraźnie przybliżają moment obniżenia stóp procentowych w naszym kraju. Dla giełdy byłaby to bardzo dobra wiadomość, trudno jednak stwierdzić, czy pozytywny wydźwięk takiego posunięcia będzie wystarczającą przeciwwagą wobec słabnącej gospodarki. Podobny dylemat mają inwestorzy w USA. Za oceanem ostrzeżenia o mniejszych zyskach (czy nawet stratach) spółek są już na porządku dziennym. Można zgodzić się, że giełdy światowe budują obecnie formacje odwracające długoterminowe trendy spadkowe, problem jednak w tym, że proces taki może trwać, a wcale nie jest powiedziane, że ostateczne dołki mamy już za sobą.