Od kilku dni prawie nic istotnego nie dzieje się na warszawskiej giełdzie. Kursy akcji stopniowo obsuwają się, przy spadających obrotach. Z pewnością jest to jak najbardziej zasłużona korekta po znaczących wzrostach z grudnia ub.r. Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że w ramach efektu ?window dressing? ceny niektórych papierów zostały pod koniec roku podciągnięte, co teraz trzeba ?odcierpieć?.Rynkowi nie pomogła z pewnością sprawa poprawki budżetowej, zwiększającej deficyt ekonomiczny. Ten czynnik został już jednak zdyskontowany, podobnie uwzględnione jest już w cenach ?słowne? odwlekanie obniżek stóp procentowych przez członków RPP. Wydaje się, że rynek spodziewa się pierwszej redukcji najwcześniej w marcu i takie ostudzenie oczekiwań jest chyba korzystne.Z punktu widzenia analizy technicznej znajdujemy się na granicy bardzo silnej strefy wsparcia ? w granicach 1670?1720 punktów dla WIG20 i poziom ten nie powinien zostać przekroczony, o ile trwający już trzy miesiące trend wzrostowy ma być zachowany. Impulsem do wzrostu mogłaby być kolejna fala zagranicznego popytu, który ? choć bywa wybiórczy ? może podnieść ceny wybranych papierów o 20?25% w ciągu trzech?czterech tygodni. Zagrożeniem dla tego scenariusza byłoby dalsze przeciąganie się obecnego marazmu aż do końca stycznia.