Czwartkowe notowania długu rozpoczęły się dosyć obiecująco. Odbicie na giełdach zadziałało na inwestorów uspokajająco. W związku z tym część z nich przystąpiła do zakupów. Dobry nastrój popsuł się jednak po wypowiedzi członka RPP Andrzeja Wojtyny, który nie tylko wskazał na zwiększające się prawdopodobieństwo podwyżki stóp, ale też ostrzegł, że zapewne nastąpi to jeszcze w pierwszym półroczu. Reakcja rynku była dość nerwowa. Rentowność długu szybko wzrosła o kilka punktów bazowych. Na publikacje danych o płacach inwestorzy czekali więc w znacznie bardziej nerwowej atmosferze, bojąc się, że dane te mogą przekroczyć oczekiwania. Nic takiego jednak się nie stało. Płace wprawdzie wzrosły, ale mniej niż przewidywał consensus rynkowy. Wypowiedź profesora Wojtyny na tyle jednak zaciążyła nad rynkiem, że ceny już nie wzrosły. Czyżby inwestorzy doliczyli się wreszcie sześciu "jastrzębi" w RPP ("gołębi" prezes decyduje w razie remisu)? Szanse na podwyżkę stóp są większe niż na obniżkę - powiedział wczoraj inny członek RPP, Jan Czekaj. Czy znaczy to, że to może się okazać tym brakującym ogniwem? Dowiemy się wkrótce. Z pewnością lutowe płace i inflacja nie dały oczekiwanych argumentów" jastrzębiom".