Analizę weekendową z poprzedniego tygodnia w całości poświęciłem opisaniu giełdowych nastrojów, które ze względu na ogromny pesymizm sprzyjały wyhamowaniu spadków. Ostatnie sesje na GPW były potwierdzeniem pozytywnego scenariusza kreślonego na tej podstawie przez kontrarian. Wprawdzie wtorkowa sesja nie miała już tak optymistycznej wymowy (osuwanie w pierwszej części), ale opublikowana na początku tygodnia ankieta 200 placówek bankowych przeprowadzona przez Pentora potwierdza, że wspomniany bardzo duży pesymizm nie miał tylko krótkoterminowego charakteru i może wygenerować coś więcej, niż tylko zatrzymanie spadków.
Nawiązuje tu oczywiście do salda prognozy i salda oceny popytu na akcje podawanego przy okazji publikacji Pengabu. Zawsze powtarzam, że wartości te najlepiej oddają nastroje panujące na warszawskim parkiecie, a do tego sprawdzają się także w terminie nie kilku sesji, ale przynajmniej kilku tygodni.
W ostatniej ankiecie przeprowadzanej już po wyznaczeniu dołka lutowo/marcowej korekty (5 marca) wzrost popytu na akcje stwierdzono w jedynie 26 proc. ankietowanych placówek i saldo oceny popytu na akcje spadło do 12 pkt wobec 37 pkt zanotowanych w lutym (spadek o 25 pkt). To wartości najniższe od października (początek kolejnej fali wzrostowej po dwumiesięcznej korekcie WIG20), ale co ważniejsze, tak znaczący spadek optymizmu względem poprzedniego miesiąca jest największy od gwałtownej wyprzedaży z maja/czerwca zeszłego roku. Wtedy saldo oceny popytu na akcje spadło z 31 pkt do -9 pkt w czerwcu (spadek 40 pkt). Tak głęboki pesymizm i tak gwałtowna zmiana nastrojów pozwoliła wtedy na dynamiczne odreagowanie większości byczych strat.
Podobna zmiana jest też w przypadku salda prognozy popytu na akcje. Wzrostu popytu spodziewa się 33 proc. placówek i saldo prognozy spadło do 22 pkt. To spadek aż o 16 pkt w porównaniu z lutym (38 pkt). W przypadku majowej wyprzedaży saldo prognozy spadło jedynie z 25 pkt do 20 pkt (spadek 5 pkt).
Wnioski płynące z tych ankiet są takie, że jeśli analitycy jeszcze niedawno dopatrywali się analogii spadków z przełomu lutego i marca, to jedynie można to było czynić nie pod kątem głębokości przeceny, a jedynie w odniesieniu gwałtownej zmiany nastrojów, jakie to spowodowało, co z kolei przekreśliło możliwość kontynuacji przeceny.