Od "strząśnięcia" przestraszonych inwestorów w poprzednią środę WIG20 wzrósł do czwartkowego szczytu już o ponad 350 pkt (11 proc.). Tak dużej dynamiki wzrostu naprawdę nie sposób jakkolwiek inaczej uzasadniać, jak tylko odnosząc się do fatalnych nastrojów dominujących w marcu na giełdowych parkietach. Ta "ściana strachu" umożliwiała indeksom ponowną wspinaczkę ku szczytom hossy, a każda nowa ankieta sentymentu giełdowych inwestorów przynosi informacje o przewadze pesymistów. Zresztą w przypadku GPW na ostatnich sesjach cały czas można było obserwować nastawienie inwestorów przez pryzmat choćby bazy na kontraktach, która nawet po czwartkowej szerokiej luce hossy i jednoczesnym zakryciu przez WIG20 rano luki bessy z 27 lutego oscylowała wokół -30 pkt. Perspektywa dywidend takiego dyskonta nie tłumaczy, gdy mówimy o serii wygasającej w czerwcu.
Oczywiście, do każdego wzrostu potrzebny jest impuls, a ten przyszedł z parkietów za oceanem. Inwestorzy euforycznie zareagowali na komunikat po posiedzeniu FOMC, z którego w każdym akapicie Bernanke przemycał wyraźne zachęty do kupna akcji. Scenariusz podwyżki stóp ekonomiści musieli szybko wykreślić, a sformułowania dotyczące wzrostu gospodarczego, oraz rynku nieruchomości (co szczególnie dziwi), były zdecydowanie bardziej optymistyczne. Ta iskierka nadziei dana przez Fed trafiła na podatny giełdowy grunt. Radziłbym jednak pamiętać, że mimo silnych wzrostów indeksów wciąż pozostaje pytanie, czy nie jest to tylko kolejna próba ratowania giełd (czytaj - wydatków konsumentów podtrzymujących gospodarkę - "efekt bogactwa") i walki obozu urzędowych optymistów Bernanke, z siejącym niepokój Greenspanem. W lutym podobne zabiegi skończyły się katastrofą, choć ta możliwa będzie dopiero po zmianie rynkowego sentymentu i kolejnym rozczarowaniu danymi makroekonomicznymi.
Wracając do przebiegu czwartkowej sesji na GPW, należy stwierdzić, że zachowanie rynku było świetne z dwóch powodów. Po pierwsze - korekty były płytkie, bez żadnej agresywnej podaży, a taki brak realizacji zysków po tak silnych wzrostach potwierdza siłę rynku. Po drugie - obroty na tej wzrostowej sesji były ogromne. Samo to otwiera drogę WIG20 do decydującego starcia na poziomach szczytów hossy, które pozostałe główne indeksy pokonały z łatwością. Tam zaczną się problemy.