WIG20 wreszcie zachował się tak, jak należałoby oczekiwać od indeksu bijącego rekord wszech czasów. To znaczy nie spadł natychmiast po ustanowieniu szczytu. Środa przyniosła kontynuację wtorkowej zwyżki, czemu nie przeszkodziły, tak jak do tej pory bywało, nagłówki w prasie czy w internetowych serwisach. Wprawdzie obroty pozostawiały jeszcze wiele do życzenia, ale nie można mieć wszystkiego od razu. Przedwczoraj liderami wzrostów, jeśli chodzi o blue chipy, były KGHM (dzięki rosnącym cenom surowca i możliwości podniesienia prognoz finansowych) oraz GTC, korzystające z hossy na rynku budowlanym. Nawiasem mówiąc, moda na deweloperkę zaczyna niebezpiecznie przypominać spekulacyjny bąbel internetowy sprzed kilku lat. Jeśli np. IB System
sygnalizuje, że spróbuje sił w tej branży i rośnie o 60 proc.,
to naprawdę trzeba się mieć na baczności.
Wczoraj pałeczkę lidera przejął PKN Orlen, ale i KGHM po początkowym osłabieniu przez większość sesji też zachowywał się przyzwoicie. Natomiast słabszy początek notowań w USA sprowokował i u nas pewne zawahanie, w związku z czym końcówka na GPW nie wyglądała już tak różowo. Nie należy jednak przywiązywać do niej przesadnie dużej wagi, znacznie więcej wniosków inwestorzy wyciągną zapewne z wczorajszego wieczornego wystąpienia szefa Fed czy publikacji protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Kwestia wysokości stóp procentowych to ostatnio temat dość mocno intrygujący graczy giełdowych na całym świecie. Po ubiegłotygodniowych danych z rynku pracy w USA (lepszych od prognoz) perspektywa ich obniżki nieco się oddaliła, więc inwestorzy ze zdwojoną uwagę szukają symptomów świadczących o zmiękczeniu stanowiska FOMC w tej sprawie.
Nasz rynek natomiast kieruje swoją uwagą na piątkową publikację danych o marcowej inflacji, która to informacja przybliży nas do odpowiedzi na pytanie, czy RPP podniesie w kwietniu koszt pieniądza w naszym kraju. Takie są oczekiwania, więc jeśli podwyżka nie będzie przesadnie duża, rynkowi akcji nie powinna wyrządzić większych szkód.