Warszawska giełda ślepo podąża za światowymi parkietami. Z jednej strony może to się stawać coraz bardziej nudne, z drugiej zachowanie rynku jest czytelne i zrozumiałe. Można jedynie zastanawiać się nad tym, jak długo jeszcze takie proste reguły będą się sprawdzać. Dotyczą one zresztą nie tylko giełd akcji, ale również na innych rynkach finansowych proste zależności od dłuższego czasu się sprawdzają. Notowania EUR/USD mają ogromny wpływ na wartość złotego, kondycja dolara silnie oddziałuje na ceny towarów.
Tak silne zależności są pochodną utrzymującej się niepewności inwestorów co do przyszłej koniunktury. Mają wątpliwości nie tylko co do tego, które znane już czynniki zostały do tej pory uwzględnione w cenach akcji. Dotyczyło to na przykład wczoraj podawanego indeksu S&P/Case Shiller. Wykazał rekordowy spadek cen domów, ale wiadomości dotyczyły stycznia. Równocześnie obawiają się wciąż jeszcze, co przyniesie przyszłość. Niższe ceny domów to zagrożenie dla poziomu konsumpcji w Ameryce. Do tego wiele napływających danych można dwojako interpretować. Tak było z poniedziałkowym raportem z rynku wtórnego nieruchomości w USA, kiedy można było zwrócić uwagę albo na lepszą sprzedaż, albo na fatalne informacje o cenach domów. Tak trochę było wczoraj, kiedy poznaliśmy indeks zaufania konsumentów - przy tak niskiej jego wartości nietrudno o wniosek, że dużo gorzej już być nie może.
W taką diagnozę wpisują się też wiadomości napływające z rynku surowców. Inwestorzy giełdowi mają problem, jak je interpretować. Czy niższe notowania to dobry sygnał, bo oznacza mniejszą presję inflacyjną, czy też są potwierdzeniem spowalniania światowej gospodarki.
W ostatnich dniach nastawienie w tym względzie fluktuowało. W ostatnią środę zauważalne były obawy związane z przeceną na rynku surowców (skala wyprzedaży była zaskoczeniem, stąd siła reakcji), ale następnego dnia można było dopatrzeć się symptomów optymizmu. Idąc tym tropem, wczorajsza zwyżka na rynku towarów powinna przekładać się na gorsze nastroje na giełdach. Te w I połowie dnia trzymały się mocno.
PARKIET