Już pół miliona Polaków to pracownicy tymczasowi. Mogłoby ich być więcej, ale przepisy wprowadzają dla tej formy zatrudnienia wiele ograniczeń. Pracowników nie można kierować do jednej firmy na dłużej niż rok. A gdy zachorują niedługo po przyjęciu, zasiłek wyliczany jest im na podstawie tylko przepracowanych dni - np. zarobki za trzy dni dzieli się na cały miesiąc i zasiłek wynosi wtedy kilka złotych dziennie.

Wczoraj podczas debaty zorganizowanej przez Związek Agencji Pracy Tymczasowej o konieczności nowelizacji przepisów i jej kierunku dyskutowali eksperci związków zawodowych i pracodawców oraz agencje zatrudnienia. Wspólnie domagają się rozpoczęcia prac nad nowelizacją, zwłaszcza że część pilnych zmian uzgodnili w zeszłym roku w ramach Komisji Trójstronnej, ale rząd nie podjął rękawicy. Także wczoraj było to widoczne. Ani minister pracy Jolanta Fedak, ani doradca premiera Michał Boni nie pojawili się, mimo zaproszenia i ustaleń z Kancelarią Premiera. Na osłodę przedstawiciel inspekcji pracy zadeklarował, że inwestycje związane z Euro 2012 będą traktowane preferencyjnie. Dzięki temu będzie można przy nich korzystać z pracy tymczasowej (ustawa każe korzystać z niej tylko w wyjątkowych sytuacjach).