Jednym z filarów rządowej polityki gospodarczej, która ma umożliwić utrzymanie w Polsce szybkiego wzrostu gospodarczego i redukcję deficytu fiskalnego przy jednoczesnym obniżeniu relacji dochodów i wydatków publicznych do PKB, jest zwiększenie aktywności zawodowej Polaków. W tym celu rząd zamierza skupić się na osobach po 50. roku życia. Uzasadnia się to powszechnie znanym faktem, że wskaźnik aktywności zawodowej osób po pięćdziesiątce jest wyraźnie niższy niż przeciętnie w Unii Europejskiej (o kilkanaście punktów procentowych).

Tymczasem dużo mniej uwagi poświęca się problemowi niskiej aktywności zawodowej najmłodszych osób na rynku pracy. W przedziale wiekowym 15-24 lata wskaźnik aktywności zawodowej w Polsce jest również o ponad 10 punktów procentowych niższy niż przeciętnie w Unii Europejskiej i wynosi zaledwie nieco ponad 30 proc. Utrzymywanie takiego stanu rzeczy może utrudnić realizację rządowej strategii utrzymania szybkiego wzrostu gospodarczego i redukcji nierównowagi finansów publicznych.

Według rządu, panaceum na bolączki polskiej gospodarki ma być program "Solidarność pokoleń 50+". Konkretne propozycje dla osób po pięćdziesiątce to m.in. zmniejszenie kosztów pracy - pracodawcy mają być zwolnieni z płacenia za osoby po pięćdziesiątce składek na Fundusz Pracy i na Fundusze Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. W przypadku choroby takich pracowników pracodawcy mieliby płacić pensję tylko za 14 dni, a nie 30. Za pozostałe zapłaci ZUS. W planach jest również skrócenie przedemerytalnego okresu ochronnego z czterech do dwóch lat. Rząd chciałby również sfinansować kursy podnoszące kwalifikacje starszych pracowników, które zorganizuje pracodawca. Być może wprowadzone zostaną bony szkoleniowe lub stypendia. Dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej ponad 3 tysiące pięćdziesięciolatków będzie mogło się nauczyć angielskiego i obsługi komputera. Celem rządowego programu jest to, aby w 2020 roku pracował zawodowo co drugi pięćdziesięciolatek. Koszt programu szacuje się na około 23 mld zł.

Doświadczenia zagraniczne pokazują, że aktywizacja zawodowa osób po 50. roku życia nie jest łatwym zadaniem i trudno o spektakularne efekty w tym zakresie. Nie ulega jednak wątpliwości, że należy stworzyć mechanizmy zachęcające osoby po pięćdziesiątce do powrotu na rynek pracy. W tym celu należy przede wszystkim ograniczyć zakres stosowania rent i wcześniejszych emerytur. Kluczowe jest uchwalenie ustawy o emeryturach pomostowych z odpowiednio wąsko określonym zakresem ich stosowania. Jest to rozwiązanie, które zwiększy aktywność zawodową osób po 50. roku życia, przynosząc jednocześnie budżetowi oszczędności (niższe wydatki na emerytury i renty, wyższe wpływy ze składek i podatków). Dodatkowe działania ze strony rządu, które mogą kosztować przeszło 20 mld zł, to swego rodzaju konieczna osłona dla osób, które zostaną bez prawa do wcześniejszych emerytur. Bez tych działań trudno byłoby o społeczną zgodę na eliminację przywilejów. Niemniej warto zadać sobie pytanie, czy publiczne pieniądze nie zostałyby lepiej wykorzystane, gdyby przeznaczono je na zwiększenie aktywności zawodowej młodych ludzi oraz na działania, których celem byłoby przedłużenie aktywności zawodowej osób pomiędzy 40. a 50. rokiem życia? Najważniejsze wydają się działania na rzecz zwiększenia aktywności zawodowej młodych ludzi. Po pierwsze, należy ułatwić im start zawodowy, np. poprzez obniżenie kosztów pracy dla tej grupy wiekowej. Po drugie, potrzebna jest odpowiednia polityka w zakresie edukacji. W Polsce co prawda kształci się na poziomie wyższym zdecydowanie zbyt mało osób na kierunkach technicznych i w naukach ścisłych, ale jednocześnie liczba ogółem studentów wydaje się zbyt wysoka z punktu widzenia obecnych potrzeb gospodarki. Szczególnie że model jednoczesnej nauki i pracy jest w Polsce mniej upowszechniony niż w Unii Europejskiej. W porównaniu z innymi krajami młodzi Polacy zbyt późno rozpoczynają karierę zawodową. Warto pomyśleć o rozwiązaniach, które zachęcałyby do wcześniejszego wejścia na rynek pracy i kontynuowania nauki już po rozpoczęciu kariery zawodowej. 50 plus czy 25 minus? Oto jest pytanie!

ekonomista BZ WBK