Jedną z głównych przyczyn kryzysu gospodarki USA wciąż pozostaje zapaść na rynku nieruchomości. Spadające ceny domów (właśnie tej grupy nieruchomości kryzys szczególnie dotyczy) silnie uderzają w portfele konsumentów, którym coraz trudniej jest zaciągać kredyty. A także w banki i inne instytucje finansowe, stojące w obliczu rosnącej liczby zagrożonych kredytów hipotecznych niepokrytych w całości zabezpieczeniem. Z powagi sytuacji zdaje sobie sprawę amerykańska administracja, podejmująca coraz bardziej zdecydowane działania.
Nie licząc miliardów dolarów wpompowanych w gospodarkę (mających na celu ograniczenie skutków kryzysu płynnościowego banków), Rezerwa Federalna obniżyła stopę referencyjną do 2 proc. (w apogeum boomu na rynku nieruchomości wynosiła ona 1 proc.) z ponad 5 proc. Efekty, łagodnie ujmując, nie spełniły oczekiwań, co ilustruje m.in. indeks S&P CaseShiller, notujący od kilku kwartałów nieprzerwany spadek. Mimo wszystkich podjętych do tej pory środków na przełomie 2007 i 2008 roku jego spadek istotnie przyspieszył. Faktem jest, że efekty polityki pieniężnej odłożone są zazwyczaj w czasie, wciąż jednak w przypadku rynku nieruchomości stopy procentowe stanowią o bezpośrednim koszcie ponoszonym przez kredytobiorców i powinny mieć szybsze przełożenie na rynek. Ze względu na utrzymujący się kryzys płynności wśród banków ich efekt pozostaje jednak bardzo ograniczony.
Po wyczerpaniu "rynkowych" instrumentów administracja amerykańska zdecydowała się na kroki jeszcze parę miesięcy temu zdecydowanie wykluczane przez większość ekonomistów i polityków. Sposobem na odbudowanie rynku nieruchomości ma być prawie bezpośrednia interwencja władz na rynku. Jednym z rozważanych wariantów takiej strategii (i chyba najbardziej prawdopodobnym) jest wykorzystanie Federal Housing Administration, agencji powstałej już w czasach Wielkiego Kryzysu, zajmującej się refinansowaniem kredytów hipotecznych Amerykanów na lepszych niż rynkowe warunkach. Zakres działalności tej instytucji ma zostać poszerzony, m.in. proponowane jest zwiększenie maksymalnego limitu refinansowanych kredytów oraz złagodzenie warunków stawianych klientom. Dodatkowe wsparcie na poszerzenie działalności otrzymają najprawdopodobniej także inne instytucje, m.in. Federal National Mortgage Association (FNMA).
Z punktu widzenia zarówno amerykańskiej, jak i światowej gospodarki, takie działania, przynajmniej w krótkim okresie, przynieść powinny pozytywne rezultaty. Razem z ekspansywną polityką fiskalną (dodatkowe zwroty podatku dla konsumentów) mają one szanse stosunkowo szybko wyhamować ciągle nasilający się kryzys. Mogłoby to pozwolić na wyraźną poprawę koniunktury w USA już w IV kwartale, przejawiając się m.in. poprawą dynamiki konsumpcji. O ile działania zostaną podjęte na czas. Już przygotowanie i wdrożenie planu wprowadzenia jednorazowych zwrotów podatków pokazało, jak trudne jest to zadanie. Z jednej strony bliskie wybory prezydenckie zachęcają zarówno Republikanów, jak i Demokratów do bardziej zdecydowanych kroków (czyli do większych wydatków). Jednak z drugiej, powoduje to znaczne opóźnienie działań wywołane sporami obu partii. O ile wspomniane przedsięwzięcia nie zostaną podjęte szybko (tj. w ciągu najbliższych miesięcy), ich skuteczność okazać się może ograniczona. W dalszej perspektywie planowaną interwencję ocenić należy negatywnie. Promuje ona nienaturalną strukturę rynku nieruchomości (podkreśla się niewspółmiernie słaby rozwój budownictwa mieszkaniowego przeznaczonego pod wynajem). Przede wszystkim jednak działania te wymagają znacznego wzrostu i tak bardzo dużego (zwłaszcza po dodatkowych zwrotach podatku) deficytu budżetowego. Groźba dużego wzrostu deficytu zwróciła już uwagę agencji ratingowej Standard & Poor?s. Ostrzegła ona, że w skrajnym przypadku rząd USA mógłby stracić dotychczasowy najwyższy rating (AAA). O ile taki obrót wydarzeń uznać należy za co najmniej mało prawdopodobny, to ostrzeżenie wskazuje na bardzo krytyczną ocenę nowych planów amerykańskiej administracji. Szczególnie, że sytuację mogą dodatkowo skomplikować kłopoty amerykańskich instytucji sponsorowanych przez rząd (m. in. notującego kolejne straty FNMA), które prawdopodobnie wymagać będą pilnego dofinansowania z budżetu.
Starszy Specjalista ds. Analiz Walutowych, BGŻ