Motor napędowy gospodarki światowej - USA - może mieć duże problemy z odzyskaniem równowagi w związku z kryzysem na rynku kredytu i nieruchomości. Kolejna bolączka, która wkrótce da się we znaki gospodarce realnej za oceanem i na Starym Kontynencie, to rekordowe ceny ropy naftowej. W nocy z środy na czwartek czasu polskiego cena surowca sięgnęła historycznego szczytu na poziomie 135 dolarów za baryłkę. Wysokie ceny ropy uszczuplą pośrednio i bezpośrednio portfel amerykańskiego konsumenta, który i tak jest już odchudzony za sprawą spadku wartości nieruchomości i akcji. Tymczasem wydatki konsumpcyjne społeczeństwa amerykańskiego są podstawową składową PKB w USA, a system naczyń połączonych przeniesie poważną chorobę na inne większe gospodarki światowe związane ze Stanami Zjednoczonymi.
W minionym tygodniu zaobserwowaliśmy realizację zysków z akcji spółek sektora paliwowego, między innymi ExxonMobil. Z kolei w trakcie piątkowej sesji poznaliśmy wielkość sprzedaży domów na rynku wtórnym - zmiana wyniosła minus 1 proc., wobec wcześniejszych prognoz na poziomie minus 1,6 proc.
A jak zmieniła się bieżąca sytuacja techniczna Dow Jones? Miniony tydzień z pewnością należy zaliczyć na konto obozu niedźwiedzia. Szereg spadkowych sesji doprowadził oscylator stochastyczny indeksu do strefy wyprzedania. Podobnie zachował się wskaźnik szybki, który wraz z czwartkową sesją zanurkował poniżej poziomej linii wyprzedania. W tej chwili możemy czekać na odwet kupujących, który powinien wygenerować sygnał kupna na wykresie w skali dziennej. Jednak patrząc na Dow Jones w przekroju tygodniowym, dostrzeżemy niebezpiecznie sygnały wykupienia. Indeks zaczyna oscylować wokół linii długoterminowego trendu wzrostowego mierzonego od dna z 2003 roku i z podparciem w postaci wiosennej przeceny z 2006 roku. Właśnie ten obszar stanowi istotną strefę wsparcia.
DM AMERBROKERS