Ku zaskoczeniu większości zagranicznych inwestorów Narodowy Bank Czech zdecydował o obniżeniu stopy referencyjnej przy inflacji ponaddwukrotnie przekraczającej bezpośredni cel banku. Na dodatek, bankierzy centralni dokonali tego jednogłośnie, przyczyniając się do nagłego spadku zainteresowania walutami europejskich emerging markets.
Decyzja oparta została na wiarygodnych przesłankach. Ścieżka centralna inflacji prezentowana w projekcji zakłada względnie szybki powrót do akceptowalnego przedziału wahań już w 2009 roku. Osiągnięcie celu trwa nieco dłużej, lecz nie wykracza poza okres oddziaływania bieżącej polityki pieniężnej szacowany w gospodarce czeskiej na około sześć kwartałów. Prezentowany obraz potwierdza także ścieżka inflacji oczyszczona z ?pierwszej rundy" efektów powodowanych przez podatki pośrednie, która jest miarą podstawową z punktu widzenia polityki pieniężnej.
Jednym z głównych czynników, które umożliwiły rozluźnienie polityki pieniężnej, okazał się kurs walutowy. Korona czeska umacniała się szybciej od wydajności pracy, ograniczając ceny importowanych towarów i jednocześnie wpływając negatywnie na konkurencyjność zakładów eksportowych ulokowanych na terenie Czech. To też zaważyło na perspektywach tempa wzrostu produktu krajowego brutto - projekcja zakłada obniżenie zwyżki do zaledwie 3,6 procent w 2009 roku. W ocenie decydentów spowolnienie gospodarcze może działać dostatecznie antyinflacyjnie, aby otwierać pole do dalszych obniżek stóp procentowych.
Szybki spadek aktywności w gospodarce czeskiej część komentatorów ochrzciła już mianem recesji - obecne tempo wzrostu wypada blado w porównaniu z poprzednimi latami prosperity. Recesja jednak do Czech nie przyjdzie, bo była tam od dawna. Termin ten ma u południowych sąsiadów zabarwienie nie tylko ekonomiczne czy też związane z jakimkolwiek upadkiem i regresem. Czeska recesja ma dwa oblicza, obydwa mocno zakorzenione w obyczajowości południowych sąsiadów, obydwa zabarwione specyfiką czeskiego humoru.
Pierwszy nurt recesji - typu żartu, zajmuje się aranżowaniem sytuacji, które mają wprawić ?ofiarę" w stan zakłopotania, zażenowania, a nawet przerażenia. Jedna z przykładowych zabaw ?recesistów" święciła triumfy w czasach niemieckiej okupacji. Zwolennicy tego typu makabrycznych żartów krążyli po praskich ulicach po godzinie policyjnej. Przebrani tak, by wyglądać jak gestapowcy szukający ?ofiary" - kogoś, kto spóźniony spieszył się do domu. Szli za taką osobą dopóki ta nie zaczęła krzyczeć lub mdleć ze strachu przekonana, że jest śledzona przez hitlerowców.