Na razie nie zanosi się, by na masową skalę sytuacja uległa zmianie – wynika z dyskusji ekspertów, jaka miała miejsce na konferencji „Open Road to?Funds?” zorganizowanej przez miesięcznik branży nieruchomości, Eurobuild.
W funduszach nieruchomości w Polsce zgromadzonych jest teraz około 2 mld zł wobec blisko 120 mld zł aktywów wszystkich funduszy inwestycyjnych. Na zagranicznych rynkach tego typu produkty stanowią żelazną składową niemalże każdego portfela inwestycyjnego. – Na Zachodzie fundusze emerytalne to jedne z głównych inwestorów funduszy nieruchomości. U nas wciąż OFE nie lokują w tego rodzaju podmioty, choć kilka lat temu miały na to wielki apetyt – ubolewa Agnieszka Jachowicz, dyrektor zarządzający funduszami rynku nieruchomości w BZ WBK TFI.
– Przeszkodą są wyceny certyfikatów funduszy nieruchomości na giełdzie. Notowane są zazwyczaj z dyskontem. A OFE, zgodnie z regulacjami, muszą wyceniać aktywa według wartości rynkowej. Okazuje się zatem, że po objęciu certyfikatu w emisji zaraz pokazałyby stratę. Na pokazanie zysku musiałyby zapewne czekać dobrych kilka czy kilkanaście miesięcy – komentuje Radosław Świątkowski, prezes Reino Partners, spółki zbierającej właśnie kapitał do funduszu, który jednak nie będzie notowany na GPW (a zatem oferta może być skierowana do co najwyżej 99 inwestorów).
Ale i nienotowanych certyfikatów OFE nie chcą kupować. Problemem jest opinia Komisji Nadzoru Finansowego, która co prawda nie zabrania lokowania w papiery niepubliczne, ale sugeruje, że takie inwestycje mają spore szanse trafić pod lupę nadzorcy.