Na konflikcie traci motoryzacja

Ceny akcji Toyoty i Volkswagena, dwóch największych producentów samochodów na świecie, od początku wojny staniały odpowiednio o 10 i 21 proc.

Publikacja: 17.03.2022 05:00

Na konflikcie traci motoryzacja

Foto: AFP

Wojenna zawierucha dotarła także na rynek motoryzacyjny. Do spadku cen akcji przyczyniły się rosnące ceny paliw oraz rzadkich metali, ograniczenia w handlu międzynarodowym, utrata rynków eksportowych, a także czyhające widmo powrotu koronawirusa.

Ostatnie tygodnie były jednymi z najgorszych w ciągu ostatnich lat dla firm motoryzacyjnych. Indeksy Nasdaq OMX Global Auto Index oraz Stoxx 600 Automobiles & Parts RP straciły odpowiednio 17 i 27 proc. w ciągu ostatnich 30 dni. Najbardziej ucierpiały europejskie firmy – chociażby cena akcji Renault spadła aż o 33 proc.

Pierwszym czynnikiem jest odwrót z rosyjskiego rynku. Czołowe firmy motoryzacyjne, tak jak wiele zachodnich spółek, postanowiły zawiesić swoją działalność gospodarczą w Rosji. Do tego grona zaliczyły się m.in.: Grupa Volkswagen, Ford, Toyota, Nissan, a także luksusowe marki, jak Aston Martin, Jaguar czy Ferrari. Te firmy wstrzymały dostawy swoich produktów do Rosji, a także zamroziły działalność produkcyjną w Rosji. Widoczne jest to w mieście Kaługa, w którym ulokowana jest jedna z największych fabryk Grupy Volkswagen. Przed rosyjską inwazją na Ukrainę produkowano tam aż 225 tys. pojazdów rocznie.

Co więcej, bardzo bolesny okazał się wzrost cen aluminium, palladu oraz niklu, powszechnie wykorzystywanych w sektorze motoryzacyjnym. Największy wzrost zanotował ten ostatni. Zgodnie z danymi Bloomberga trzymiesięczny kontrakt na nikiel podskoczył 8 marca aż o 90 proc., do przeszło 55 000 USD za tonę metryczną na Londyńskiej Giełdzie Metali (LME). Wzrost ceny był tak gwałtowny, że LME postanowiła tymczasowo wstrzymać handel tym surowcem. Dotyka to zwłaszcza firmy zaangażowane w produkcję samochodów elektrycznych, jako że wykorzystują one nikiel w swoich akumulatorach.

Problemem okazały się także przerwy w łańcuchach dostaw. Dotkliwa jest ograniczona dostępność kabli oraz przewodów, których znaczną część europejscy producenci sprowadzali z Ukrainy. Doprowadziło to do chwilowego zatrzymania lub ograniczenia produkcji w Niemczech przez BMW, Mercedesa czy też Volkswagena.

Sytuację firm motoryzacyjnych pogorszyły również rosyjskie sankcje odwetowe, które zakazały m.in. eksportu samochodów wyprodukowanych w Rosji do tzw. wrogich wobec Rosji krajów. Dotknęło to m.in. Hyundaia, Peugeota czy Opla, które – podobnie jak Volkswagen – produkowały część swoich samochodów w mieście Kaługa. Czynnikiem ryzyka pozostaje groźba nacjonalizacji, wyrażona przez rosyjski rząd. Jeśli Rosjanie zdecydują się na tak drastyczny krok, to mógłby on doprowadzić do wielomiliardowych strat m.in. dla koncernu Mercedes, który posiada w Rosji aktywa o wartości ok. 2,2 mld euro.

Rynki wyraziły także niepokój wobec widma powrotu koronawirusa. W ciągu ostatnich dni liczba przypadków Covid-19 zaczęła gwałtownie rosnąć m.in. w Chinach oraz Wielkiej Brytanii. W Państwie Środka liczba przypadków już jest najwyższa od lutego 2020 r., a lokalne władze zdecydowały się na wprowadzenie lockdownów w okolicach Pekinu oraz Kantonu.

Gospodarka światowa
Załamanie liry i giełdy tureckiej po aresztowaniu przywódcy opozycji
Gospodarka światowa
Putin pozwolił spieniężyć część uwięzionych akcji
Gospodarka światowa
Niemcy: poluzowanie hamulca da szansę na powrót gospodarki do wzrostu
Gospodarka światowa
W Europie Środkowo-Wschodniej mniej fuzji i przejęć banków
Gospodarka światowa
BYD ma technologię bardzo szybkiego ładowania samochodów elektrycznych
Gospodarka światowa
Bessent nie boi się korekty giełdowej