Dziś w trakcie kolejnych przesłuchań w sprawie Bernarda Madoffa, byłego szefa rady giełdy Nasdaq oraz właściciela firmy inwestycyjnej firmowanej własnym nazwiskiem, może dojść do przełomu. Jak poinformowali adwokaci okrytego niesławą finansisty, przez którego inwestorzy stracili zawrotną kwotę 50 mld USD, Madoff chce przyznać się dziś do zarzucanych mu przestępstw.
[srodtytul]Grozi 150 lat więzienia...[/srodtytul]
Z aktem oskarżenia autor największego skandalu finansowego ostatnich lat zapoznał się we wtorek. Postawiono mu łącznie jedenaście zarzutów – m.in. oszustw w obrocie papierami wartościowymi, fałszowania korespondencji, prania brudnych pieniędzy, składania fałszywych oświadczeń i krzywoprzysięstwa. Za wszystkie razem grozi do 150 lat pozbawienia wolności.
W przypadku przestępstw popełnionych przez Madoffa nie może być mowy o ugodzie. Finansista nie ma więc co liczyć na to, że jeśli przyzna się do niektórych czynów, reszta zostanie mu darowana. Prawdopodobnie przyzna się do wszystkich zarzutów. W efekcie może trafić do aresztu (obecnie po wpłaceniu kaucji przebywa w areszcie domowym w luksusowym apartamencie na Manhattanie), gdzie będzie oczekiwać na ogłoszenie wyroku. To zaś może nastąpić za kilka miesięcy. W opinii prawników, kara wyniesie prawdopodobnie około 20 lat więzienia, co w przypadku 70-latka będzie niemal równoznaczne z dożywociem.
[srodtytul]...za ponad 20 lat oszustw[/srodtytul]