Wciąż nie wiadomo, co uda się w tym tygodniu uzgodnić szefom państw uczestniczącym w szczycie grupy G20. Wydarzeniu temu towarzyszą potężne oczekiwania rynków, ale wiele wskazuje na to, że tak jak przed czterema miesiącami może skończyć się ogólnikami. Światowi przywódcy zdają się zgadzać co do jednego – regulacyjnej rewolucji w podejściu do rynków finansowych.
Optymizm co do rezultatów szczytu, który rozpocznie się w czwartek w Londynie, wyraził wczoraj prezydent USA Barack Hussein Obama. W wywiadzie dla „Financial Times” powiedział, że jego uczestnicy wiedzą, iż muszą „dostarczyć silny sygnał jedności”. Podobne deklaracje płynęły w ostatnich dniach z innych stolic. Prawie nikt nie mówi jednak o konkretach.
Świat żyje w oczekiwaniu na szczyt od wielu tygodni. Propozycje, z którymi uda się nań delegacja amerykańska w ubiegłym tygodniu, zarysował sekretarz skarbu Timothy Geithner. Wcześniej wspólne stanowisko przyjęła Rada Europejska. Uczestnicy szczytu G20 przedyskutują możliwość dalszych działań stymulacyjnych, zastanowią się nad sposobami zdjęcia z banków ciężaru niepłynnych aktywów, a także rozważą znaczną rozbudowę międzynarodowego nadzoru nad sektorem finansowym (bankami, firmami private equity, funduszami hedgingowymi).
Obama wskazał, że USA nie będą na siłę przekonywać partnerów do wprowadzenia dalszych bodźców fiskalnych. Zasugerował, że już wprowadzone nie będą automatycznie przedłużane. Prezydent Obama przyznał, że wzrastający sprzeciw społeczny nie pozwoli mu na kolejne wydatki. Podobnie jak kraje Unii Europejskiej na ostatnim szczycie opowiedział się za zwiększeniem środków do dyspozycji Międzynarodowego Funduszu Walutowego i podobnych instytucji.
Na grudniowym szczycie G20 USA reprezentowała jeszcze administracja George’a W. Busha, która przeciwstawiła się wezwaniom państw europejskich do zacieśnienia kontroli nad sektorem finansowym. Ekipa Obamy jednak jest „za”. Timothy Geithner zaproponował np. zwiększenie kompetencji Forum Stabilności Finansowej, łączącego nadzorców z różnych krajów. Według Kennetha Rogoffa, byłego głównego ekonomisty MFW, „wydaje się praktycznie pewne, że za cztery pięć lat świat albo będzie miał globalnego regulatora finansowego, albo, co bardziej prawdopodobne, traktat o globalnych regulacjach finansowych z sekretariatem, na wzór Światowej Organizacji Handlu”.