Eesti Pank przewiduje takie załamanie w przypadku pogłębienia się recesji na głównych rynkach eksportowych Estonii, czyli przede wszystkim w Finlandii i Szwecji. Ożywienie może nadejść zaś w 2011 r.

Niezbędne będzie jednak do tego cięcie deficytu i przyjęcie euro. Z bankiem zgadzają się lokalni ekonomiści. – Jeśli Estonia nie zdoła zredukować deficytu budżetowego w 2009 r. i tym samym przyjąć euro, warunki gospodarcze mogą się mocno pogorszyć nawet wtedy, gdy na całym świecie będzie już widoczne ożywienie – uważa Maris Lauri, główny ekonomista z oddziału Swedbanku w Tallinie. Estonia, podobnie jak pozostałe dwa kraje bałtyckie, płaci wysoką cenę za wcześniejsze lata bardzo szybkiego rozwoju. W zeszłym roku estoński PKB zmniejszył się o 3,6 proc., najbardziej od 1994 roku.Rząd Ansipa w tym roku zamierza ograniczyć deficyt o 10,6 mld koron, co stanowi 4,6 proc. PKB. Zamiarem Estończyków jest przyjęcie euro w lipcu przyszłego roku, żeby uciąć spekulacje o niemożności utrzymania sztywnego kursu korony.