Projekt o nazwie „Bing” ma mu zapewnić większy dostęp do intratnego rynku reklamy internetowej, a w dalszej perspektywie rzucić wyzwanie najpopularniejszej wyszukiwarce – Google.
Swoją nową wyszukiwarkę, która wcześniej była znana pod roboczą nazwą „Kumo”, Microsoft określa mianem „narzędzia decyzyjnego”. Wyróżniać ją mają bowiem takie dodatki, jak wbudowana porównywarka cen czy wyszukiwarka połączeń lotniczych. Ponadto wyniki wyszukiwania mają być w nowatorski sposób segregowane. Magazyn Advertising Age podaje, że gigant z Redmond zamierza przeznaczyć na kampanię reklamową nowego produktu około 100 mln USD – znacznie więcej niż cały ubiegłoroczny budżet reklamowy Google.
Tej ostatniej spółki perspektywa konkurencji ze strony Microsoftu jednak nie przeraża. – Silni rywale są dla nas i dla całej branży ogromną korzyścią. Sprawiają, że ciężej pracujemy, a więc zyskują na tym nasi użytkownicy – oświadczył rzecznik spółki Gabriel Stricker.
Dotychczasowe starania Microsoftu, aby odebrać Google użytkowników, okazały się zresztą niegroźne. Z wyszukiwarki Live, którą Bing zastąpi, w ubiegłym miesiącu skorzystało tylko 8,2 proc. amerykańskich internautów. Nawet gdyby producentowi systemu Windows udało się zrealizować plany o aliansie z firmą Yahoo, która może pochwalić się 20,4 proc. udziałem w rynku wyszukiwań, nie byłby w stanie zdetronizować Google’a, który kontroluje 64 proc. rynku.