Początkowy protest przeciwko planowanej zabudowie jednego ze stambulskich parków zamienił się w demonstrację przeciwko rządzącej partii AK.
W niedzielę tysiące Turków wyszło na ulicę, a część z nich starła się z policją w Stambule, Ankarze i innych miastach. Siły porządkowe użyły gazu łzawiącego.
Premier Turcji Tayyip Erdogan zaapelował o spokój i podkreślił, aby obywatele nie dali się sprowokować przez "elementy ekstremistyczne".
"Istnieje ryzyko, że (zamieszki) się przedłużą i zintensyfikują - może dojść do eskalacji konfliktu i polaryzacji stanowisk" - powiedział szef analiz rynków wschodzących Standard Bank, Timothy Ash.
Dodał, że słowa premiera nie sugerowały, że może on złagodzić swoje stanowisko, co "nie wróży dobrze".