W trzech ostatnich miesiącach 2010 r. koncern z Dearborn zarobił na czysto zaledwie 190 mln USD (539 mln zł), o 79 proc. mniej niż w tym okresie poprzedniego roku i wyraźnie poniżej oczekiwań analityków. Przychody sięgnęły 32,5 mld USD, o 4 mld USD powyżej prognoz, lecz o 2 mld USD mniej niż rok wcześniej. Jednocześnie wzrosły wydatki koncernu, m.in. na reklamę nowych modeli aut.
Źródłem problemów Forda w IV kwartale okazał się rynek europejski, na którym koncern stracił 51 mln USD przed opodatkowaniem, choć rok wcześniej pięć razy tyle zarobił. Koncern nie wytrzymał konkurencji z innymi producentami, którzy pod koniec roku wprowadzili duże rabaty. – Dbamy o nasze marże, zamiast gonić tylko za udziałami w rynku – tłumaczył dyrektor finansowy spółki Lewis Booth.
Akcje Forda, które w 2010 r. podrożały o 67 proc., w piątek rano traciły 12 proc. Wyniki koncernu za IV kwartał przyćmiły w oczach inwestorów dobre rezultaty za cały ubiegły rok, w którym zarobił on 6,6 mld USD, o półtora raza więcej niż w 2009 r. Zdołał też odebrać Toyocie status drugiego w USA producenta aut. – Ford miał tak dobrą passę, że wszyscy oczekiwali świetnych liczb miesiąc po miesiącu. To nierealne, więc nie ma co panikować – oceniła wyniki spółki Rebecca Lindland, analityk w IHS Automotive.