Pierwszy skandal miał miejsce w marcu, kiedy okazało się, że menedżerka odpowiedzialna za private banking Inong Malinda Dee od lat kradła pieniądze bogatych klientów.
W kilka dni po ujawnieniu tej informacji, po wizycie w Citibanku zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach polityk Irzen Octa. Podobno na terenie banku rozmawiały z nim osoby związane z windykacją długów. W związku ze śmiercią Irzena, pięciu osobom, w tym dwojgu pracownikom Citibanku, postawiono zarzuty tortur i niezgodnego z prawem pozbawienia wolności.
Analitycy twierdzą jednak, że wszystko „rozejdzie się po kościach”. Po prostu zbyt wiele pieniędzy można zarobić na indonezyjskim rynku. Hendri Saparini dyrektor zarządzający w firmie konsultingowej Econit twierdzi, że zdobycie rynku jest ważniejsze niż umocnienie prawa bankowego, szczególnie że słabe prawo sprzyja osiąganiu zysków.
Wzrost gospodarki Indonezji kształtuje się na poziomie 6 procent rocznie, mieszkańcy się bogacą, sektor bankowy kwitnie, a brak prawnych regulacji umożliwia zagranicznym bankom rozwijać się na lokalnym rynku. W latach 2005 - 2010 odnotowano 20 procentowy wzrost kredytów w Indonezji. Wzrost ten był nawet wyższy w produktach finansowych zgodnych z prawem szariatu.
W 2005 r. jedynie 25 procent mieszkańców Indonezji posiadało konto bankowe, w 2010 r. ma je już 40 procent. Ed Lin z Bain twierdzi, że w 2015 r. odsetek osób z kontem bankowym wzrośnie do 70 proc.