Chiny: To już panika. Władzy nie udaje się zahamować dalszych spadków

Główny indeks chińskiego rynku jest już najniżej od trzech miesięcy, a kolejne działania rządu i banku centralnego nie są w stanie powstrzymać wyprzedaży akcji kupowanych podczas niedawnej hossy. Kupowanych najczęściej za pożyczone pieniądze.

Publikacja: 09.07.2015 06:05

Chiny: To już panika. Władzy nie udaje się zahamować dalszych spadków

Foto: GG Parkiet

Wskaźnik Shanghai Composite spadł na zamknięciu środowej sesji o 5,9 proc. Pod różnymi pretekstami wstrzymano notowania już co najmniej 1331 chińskich spółek, a obrót akcjami kolejnych 747 w środę zawieszono, gdy ich kursy przekroczyły dzienny limit spadku wyznaczony na poziomie 10 proc. W sumie oznacza to zablokowanie dostępu do 72 proc. chińskiego rynku. O ile na początku spadkowej serii wielu inwestorów utrzymywało pozycje w blue chips, a spółki te były dodatkowo wspierane przez rządowe fundusze stabilizacyjne, to przy wyłączeniu z obrotu tak wielu małych spółek jedynym sposobem na wyjście z walącego się rynku jest sprzedaż akcji największych firm.

– Mamy tu już prawdziwą panikę – powiedział Tony Chu, zarządzający aktywami w firmie RS Investment Management. – W tej sytuacji nie zalecałbym łapania spadającego noża – dodał.

Na giełdzie w Szanghaju we wtorek, w 12. dniu spadków, traderzy pozbyli się za 98,3 mld juanów (15,8 mld USD) akcji kupionych na kredyt. Łączna kwota takich lewarowanych inwestycji podczas trwającej 12 miesięcy hossy, która wywindowała główny indeks o 160 proc., wzrosła pięciokrotnie.

Od 12 czerwca z chińskiego rynku akcji wyparowało już 3,5 bln USD. To największe tąpnięcie na tym rynku od 1992 r.

Mocna przecena dotknęła też rynku surowcowego i kluczowej dla Chin miedzi. Jej cena w ciągu dwóch dni spadła o 8,4 proc.

Wobec rozmiarów katastrofy rządowe wysiłki zmierzające do jej zatrzymania wydają się symboliczne. Zaczęło się od obniżenia stóp procentowych i obowiązkowych rezerw w bankach komercyjnych. Teraz chiński rząd zdecydował o powołaniu specjalnego funduszu, na którego kapitał w wysokości 20 mld USD mają się złożyć kontrolowane przez państwo biura maklerskie oraz fundusze inwestycyjne. Rząd w Pekinie zezwolił regionalnym funduszom emerytalnym na inwestowanie na giełdach, a do tego doszły decyzje czysto administracyjne, jak ta zabraniająca państwowym firmom sprzedawania akcji, bez względu na to, jak kształtują się ich kursy.

Tak instrumentalne działania władz na rynku zostały jednak przyjęte jako niedopuszczalne przez zagranicznych inwestorów i ci, korzystając z połączenia giełd w Szanghaju i Hongkongu, wyzbywają się akcji chińskich spółek na potęgę.

Załamanie chińskiego rynku kapitałowego dla władz jest tym bardziej niebezpieczne, że od kilku kwartałów słabnie tempo wzrostu tamtejszej gospodarki. Rząd i bank centralny mają jeszcze sporo narzędzi, by skutecznie wesprzeć rynek, ale na pewno nie od razu, bo w krótkim terminie decydującą nastroje. A te tym trudniej opanować, że na chińskim rynku dominują detaliczni inwestorzy, których jest już prawie 100 mln i kontrolują prawie 85 proc. rynku. W tym roku w Chinach tygodniowo otwierano średnio 4 mln rachunków inwestycyjnych.

Gospodarka światowa
Amerykańskie taryfy to największy szok handlowy w historii
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Czy Powell nie musi bać się o stanowisko?
Gospodarka światowa
Chiny twierdzą, że nie prowadzą żadnych rozmów handlowych z USA
Gospodarka światowa
Niemcy przewidują stagnację gospodarki w 2025 r.
Gospodarka światowa
Musk obiecał mocniej zajmować się Teslą
Gospodarka światowa
Kakao będzie drożeć jeszcze latami