Wskaźnik zaufania niemieckich przedsiębiorstw do gospodarki, obliczany przez instytut Ifo, wzrósł w kwietniu do 96,8 pkt z 96,6 pkt w marcu. Choć ekonomiści przeciętnie spodziewali się większej zwyżki tego barometru koniunktury, kwietniowy wynik trudno uznać za rozczarowujący. Wskaźnik Ifo poprzednio wyżej był w połowie 2019 r.
Indeks monachijskiego instytutu odzwierciedla ocenę bieżącej sytuacji przedsiębiorstw oraz ich oczekiwania na najbliższą przyszłość. W kwietniu, co okazało się dla ekonomistów sporym zaskoczeniem, wzrosła pierwsza z tych składowych, podczas gdy druga spadła.
Wskaźnik ocen bieżącej sytuacji w biznesie wzrósł do najwyższego od lutego ub.r. poziomu 94,1 pkt z 93,1 pkt w marcu, z kolei wskaźnik oczekiwań zmalał ze 100,3 pkt do 99,5 pkt. Pozostał jednak zdecydowanie wyżej niż w jakimkolwiek miesiącu 2020 r.
– W kontekście bieżącej słabości gospodarki, która wkrótce może ustąpić w związku ze stopniowym znoszeniem restrykcji, na co pozwolić powinien postęp w szczepieniach, spodziewaliśmy się odwrotnej sytuacji – przyznał Claus Vistesen, ekonomista z firmy analitycznej Pantheon Macroeconomics. Jednym z wyjaśnień nieintuicyjnego pogorszenia w prognozach przedsiębiorstw mogą być niedobory niektórych komponentów, na które skarży się 45 proc. z nich, oraz rosnące koszty frachtu. Choć problemy obecnie nie paraliżują rozwoju niemieckich firm, są źródłem obaw.
Kwietniowa zwyżka wskaźnika Ifo to niemal wyłącznie efekt dalszej poprawy nastrojów w niemieckim przemyśle. W kwietniu są one najlepsze od maja 2018 r. Optymizmu przybyło również w handlu, ale w budownictwie i w usługach nastroje się pogorszyły.