Choć inflacja w kwietniu przyspieszyła mniej, niż zakładała większość ekonomistów, w średniej perspektywie może wzrosnąć bardziej, niż wskazywały dotychczasowe prognozy. To, wraz z przyspieszającym wzrostem gospodarczym, utwierdzi Radę Polityki Pieniężnej w przekonaniu, że nie ma powodu, aby spieszyć się z łagodzeniem polityki pieniężnej. Na majowym posiedzeniu, które rozpoczyna się – nietypowo – w środę, a kończy w czwartek, stopy procentowe niemal z pewnością pozostaną na niezmienionym od października ub.r. poziomie. Stopa referencyjna NBP będzie nadal wynosiła 5,75 proc. Tego zdania są wszyscy uczestnicy comiesięcznej ankiety „Parkietu”. Większość uważa, że szansa na zmianę nastawienia RPP pojawi się najwcześniej w 2025 r.
Inflacja odzyska energię
W kwietniu, jak oszacował wstępnie tuż przed majówką GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 2,4 proc. rok do roku po zwyżce o 2 proc. w marcu. To oznacza, że przywrócona z początkiem kwietnia z 0 do 5 proc. stawka VAT na podstawowe artykuły żywnościowe nie została w pełni przeniesiona na ceny końcowe.
Co ważniejsze z perspektywy RPP, niższa od oczekiwań była też prawdopodobnie tzw. inflacja bazowa, nieobejmująca cen energii i żywności. Na podstawie wstępnych danych GUS z końca kwietnia ekonomiści szacują, że tak mierzona inflacja wyhamowała do 4,0–4,1 proc. rok do roku z 4,6 proc. w marcu, zamiast do 4,1–4,2 proc., jak oceniali przeciętnie wcześniej.
Do końca II kwartału inflacja wedle wszelkiego prawdopodobieństwa pozostanie poniżej 3,5 proc., czyli górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). Później jednak, w związku z planowanym częściowym odmrożeniem cen nośników energii, istotnie przyspieszy. W ocenie analityków z banku Citi Handlowy należy się obecnie liczyć z tym, że w grudniu sięgnie ona 5,9 proc. zamiast 5,1 proc., jak wskazywały ich wcześniejsze prognozy.
Dwukrotne przyspieszenie
RPP teoretycznie nie powinna się przejmować wzrostem inflacji spowodowanym czynnikami, które nie są pod kontrolą krajowej polityki pieniężnej. W praktyce jednak, na co wskazywał na kwietniowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński, zaniepokojenie członków RPP powoduje to, że wzrost inflacji następuje w warunkach ożywienia gospodarczego i szybkiego wzrostu płac (w kwietniu, jak szacują przeciętnie ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw czwarty miesiąc z rzędu wzrosło o ponad 12 proc. rok do roku). W takich warunkach podwyższona inflacja może się utrwalać. Z jednej strony rosnące szybko wynagrodzenia windują koszty w firmach, szczególnie usługowych, z drugiej zaś prowadzą do skokowego wzrostu dochodów gospodarstw domowych.