Glapiński: Bylibyśmy bogaci, gdyby nie skradziono nam sztućców

RPP nie rozmawia nawet o tym, czy cykl podwyżek stóp procentowych jest zakończony. Taka dyskusja może się rozpocząć w marcu, jeśli projekcja pokaże, że inflacja wchodzi w trwały trend spadkowy - powiedział prezes NBP Adam Glapiński. Tradycyjnie już, jego comiesięczna konferencja tylko w niewielkim stopniu była poświęcona polityce pieniężnej i obfitowała w bon moty.

Publikacja: 08.12.2022 15:49

Adam Glapiński, prezes NBP

Adam Glapiński, prezes NBP

Foto: PAP / Paweł Supernak

Obecny poziom stóp procentowych Rada Polityki Pieniężnej uważa za optymalny - powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński, komentując środową decyzję RPP, aby trzeci miesiąc z rzędu utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Główna stopa NBP od września wynosi 6,75 proc.

Prezes Glapiński podkreślał, że ta stabilizacja stóp nie oznacza końca cyklu ich podwyżek, który rozpoczął się w październiku 2021 r. - Cykl jest zawieszony. RPP nie dyskutowała nawet o tym, czy go zakończyć - zapewniał. Sugerował, że ta dyskusja może się zacząć w marcu. Wtedy bowiem RPP zapozna się z nową projekcją (prognozami formułowanymi m.in. przy założeniu braku zmian stóp procentowych) Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP. - Projekcja marcowa bardzo dużo nam powie. Mam nadzieję, że pokaże nam już gasnącą inflację. Że będziemy wtedy mieli przekonanie, że wreszcie jesteśmy w okresie trwałego spadku inflacji - powiedział.

Czytaj więcej

Stopy zabetonowane

Mówiąc o trwałym spadku inflacji, prezes NBP odnosił się do tego, że po listopadowym spadku, w najbliższych miesiącach należy oczekiwać jeszcze jej wzrostu. Będzie to efekt podwyżek cen regulowanych, ale też niskiej bazy odniesienia sprzed roku w związku z wprowadzeniem tzw. tarczy antyinflacyjnej przed rokiem. Później jednak inflacja powinna wejść na ścieżkę opadającą. - Na koniec 2023 r. inflacja, wedle wszelkich prognoz, zejdzie do poziomu jednocyfrowego - mówił prezes Glapiński, odnosząc się do listopadowej projekcji NBP, wedle której w IV kwartale przyszłego roku inflacja będzie wynosiła średnio 8 proc.

Prezes banku centralnego zapewniał, że RPP prowadzi konserwatywną i odpowiedzialną politykę pieniężną, nastawioną na stopniowe sprowadzenie inflacji do pasma dopuszczalnych wahań wokół celu NBP (2,5 proc. z tolerancją odchyleń o 1 pkt proc. w każdą stronę). - Jeśli hydra inflacji podniesie głowę, to my podniesiemy stopy - powiedział.

Ekonomiści z Banku Pekao zauważyli na Twitterze, że na rynku finansowym obawiano się deklaracji prezesa NBP o zakończeniu cyklu. Tę ocenę zdaje się potwierdzać to, że konferencji prof. Glapińskiego towarzyszyło umocnienie złotego.

Prezes NBP nie chciał też oceniać, czy w 2023 r. pojawi się miejsce na obniżki stóp procentowych, o czym mówił niedawno jeden z członków RPP, prof. Ireneusz Dąbrowski. - Jeśli tempo spadku inflacji będzie tak szybkie, to na rynkach finansowych w coraz większym stopniu wyceniane będą obniżki stóp. Ja tego nie zapowiadam, obserwujemy sytuację. Ale rynek taki scenariusz już wycenia, bo zakłada, że inflacja będzie niższa - powiedział w tym kontekście prezes Glapiński.

Ponownie, tak jak w poprzednich miesiącach, podkreślał, że zawieszając cykl zacieśniania polityki pieniężnej, RPP chce uniknąć ryzyka, że nadmiernie schłodzi gospodarkę, powodując falę upadłości firm i wzrost bezrobocia. Na razie, przy obecnym poziomie stóp, taki kryzys Polsce nie grozi. Prezes NBP podkreślał przy tym, że i tak wedle aktualnych prognoz w II połowie przyszłego roku to nie inflacja, ale spowolnienie gospodarcze będzie już głównym powodem do obaw.

Konferencja prezesa NBP wpisuje się w oczekiwania większości ekonomistów, że stopy procentowe w Polsce już nie wzrosną, o ile nie dojdzie do wyraźnego osłabienia złotego, a polityka fiskalna rządu nie będzie w 2023 r. mocno ekspansywna. Głównym argumentem przeciwko zacieśnianiu polityki pieniężnej będzie właśnie spowolnienie gospodarcze. W szczególności, ponownemu wzrostowi inflacji w I kwartale 2023 r., który większość członków RPP będzie traktowała jako zjawisko czysto statystyczne, towarzyszył będzie prawdopodobnie spadek PKB w ujęciu rok do roku.

Dużą część konferencji prasowej prezes Glapiński tradycyjnie poświęcił krytyce niesprzyjających władzy mediów z zagranicznym kapitałem, a także opisowi sukcesów gospodarczych Polski. - Polska jest teraz krajem zamożnym. Powiem więcej, Polska jest na szybkiej drodze, żeby stać się krajem wysoko zamożnym. Jeśli dotychczasowe trendy się utrzymają, za 10 lat będziemy pod względem PKB na mieszkańca, liczonego z zachowaniem parytetu siły nabywczej, będziemy na poziomie Francji – mówił. Dodał przy tym, że rozwój Polski jest tym bardziej imponujący, że w czasie II wojny światowej „Polacy zostali zrujnowani przez sąsiadów ze wschodu i zachodu. Nie mamy obrazów, sztućców, nieruchomości”.

Nie zabrakło też pochwały kompetencji Jacka Kurskiego, byłego prezesa TVP, który – z nominacji NBP – znalazł pracę w Banku Światowym jako Alternate Executive Director szwajcarsko-polskiej konstytuanty. Prezes NBP powiedział w czwartek, że były prezes TVP spełnia wszystkie wymagania tego stanowiska, a nawet mógłby mierzyć wyżej.

Swoje wystąpienie prezes Glapiński zakończył życzeniami świątecznymi. Sugerował przy tym, że jeśli ktoś nie ma że jeśli ktoś odczuwa brak miłości, nie ma nikogo bliskiego, powinien kupić sobie psa lub kota. - Ja mam już stare psy, które wymagają dużo uwagi, ale to bardzo dobrze wpływa na nastrój – powiedział.

Gospodarka krajowa
Polski konsument żyje i ma się nieźle
Gospodarka krajowa
Sprzedaż detaliczna zaskoczyła. Takich danych nikt się nie spodziewał
Gospodarka krajowa
Dawid Pachucki, PZU: Ożywienie inwestycji wielką nadzieją polskiej gospodarki na 2025 r.
Gospodarka krajowa
W listopadzie chęć do budowania mieszkań przez deweloperów dalej wysoka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. z najlepszą usługą wymiany walut w Polsce wg Global Finance
Gospodarka krajowa
GUS: przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach w górę, zatrudnienie w dół
Gospodarka krajowa
Są nowe dane z polskiej gospodarki za listopad. Przemysł znów gorzej od prognoz