Do takich wniosków prowadzi tzw. szybki monitoring (SM), czyli ankietowe badania Narodowego Banku Polskiego wśród firm.
Wskaźnik prognoz sytuacji własnej przedsiębiorstw w perspektywie kwartału (badania były prowadzone w marcu) spadł czwarty raz z rzędu i znalazł się na najniższym poziomie od co najmniej pięciu lat. Prognozy sytuacji w perspektywie roku także się pogorszyły, choć nie tak bardzo. Ten wskaźnik znalazł się najniżej od I kwartału 2017 r.
Jak tłumaczyć pesymizm firm? Analitycy NBP zwracają uwagę, że w I kwartale przedsiębiorcy cieszyli się solidnym popytem. „Wskaźnik wykorzystania zdolności produkcyjnych kolejny kwartał z rzędu osiągnął historyczne maksimum, a odsetek przedsiębiorstw wskazujących na niedostateczny popyt jako na barierę rozwoju zbliżył się do historycznego minimum" – napisali. Ankietowane firmy spodziewają się jednak pogorszenia popytu, szczególnie zagranicznego.
„Silnie osłabienie wskaźnika prognoz eksportu sugeruje, że główną przyczyną oczekiwanego pogorszenia uwarunkowań popytowych w II kw. są gorsze prognozy popytu zagranicznego, wynikające z przewidywań niższego wzrostu gospodarczego w strefie euro, w tym w gospodarce niemieckiej" – napisali ekonomiści z banku centralnego.
Jednocześnie przedsiębiorcy spodziewają się dalszego wzrostu kosztów, w tym szczególnie pracy. Odsetek ankietowanych firm, które odczuwają presję płacową, nieco w I kwartale zmalał, do 70 proc., ale utrzymał się blisko rekordowego poziomu. Odsetek firm, które planują podwyższać wynagrodzenia w bieżącym kwartale w porównaniu do I kwartału zmalał wprawdzie minimalnie, do 36 proc., ale jednocześnie te podwyżki mają objąć rekordową liczbę pracowników. Z SM wynika, że już od początku 2017 r. płace w ocenie firm rosną szybciej, niż wydajność pracy, a ta rozbieżność stale się powiększa.