Ruszyła fala zwolnień

W marcu liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw zmniejszyła się o 34,2 tys., najbardziej od 2001 r. Na pierwszy rzut oka dane te świadczą o tym, że wywołany epidemią koronawirusa paraliż gospodarki bardzo szybko uderzył w rynek pracy. Można w nich jednak dostrzec kilka powodów do optymizmu.

Aktualizacja: 20.04.2020 17:32 Publikacja: 20.04.2020 10:34

Ruszyła fala zwolnień

Foto: Bloomberg

W ujęciu rok do roku zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w marcu o 0,3 proc., najmniej od maja 2010 r., po zwyżce o 1,1 proc. rok do roku w lutym. Ten odczyt jest zawyżony przez coroczną zmianę próby przedsiębiorstw (w styczniu GUS dodaje do niej podmioty, które w poprzednim roku przekroczyły próg dziewięciu pracowników), ale i tak sugeruje, że sytuacja na rynku pracy pogorszyła się bardziej niż można się było obawiać. Ekonomiści ankietowani przez „Parkiet" przeciętnie oczekiwali, że zatrudnienie w marcu zwiększyło się o 0,8 proc. rok do roku. Wyniku słabszego od rzeczywistego oczekiwały zaledwie trzy spośród 25 uczestniczących w ankiecie zespołów analitycznych.

Interpretację poniedziałkowych danych komplikują jednak metodologiczne niuanse. Po pierwsze, dotyczą one przeciętnego zatrudnienia w marcu. Tymczasem ograniczenia aktywności ekonomicznej mające na celu stłumienie epidemii koronawirusa rząd zaczął wprowadzać dopiero w połowie miesiąca. Po drugie, do sektora przedsiębiorstw GUS zalicza tylko podmioty zatrudniające co najmniej 10 osób. W marcu pracowało w nich przeciętnie 6,4 mln osób, czyli mniej więcej 50 proc. ogółu pracujących w Polsce. - W obecnym kryzysie najbardziej zagrożone są miejsca pracy nieobjęte statystyką sektora przedsiębiorstw, tzn. osoby pracujące w małych jednostkach usługowych oraz prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą – komentuje Urszula Kryńska, ekonomistka z PKO BP. Wśród branż, które mocno ucierpiały wskutek epidemicznych restrykcji, a które poniedziałkowe dane GUS obejmują w niewielkim stopniu, jest m.in. gastronomia.

Co więcej, do zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw nie są zaliczani pracownicy tymczasowi ani pracujący na umowach cywilno-prawnych, których firmom najłatwiej zwolnić w kryzysowej sytuacji. - Faktyczna skala spadku zatrudnienia w całej gospodarce mogła przekroczyć 100 tys. osób - ocenia Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska. A biorąc pod uwagę okresy wypowiedzenia, zwolnienia pracowników na umowach o pracę zaczną się uwidaczniać w statystykach rynku pracy dopiero w kolejnych miesiącach. – Tej skali spadki liczby etatów, co w marcu br., widzieliśmy ostatnio w apogeum kryzysu z lat 2008-2009 r., podczas gdy obecnie jest to tylko zwiastun potencjalnej skali zwolnień – zauważa Piotr Piękoś, ekonomistka z banku Pekao.

Z drugiej strony, nie brakuje powodów, aby sądzić, że poniedziałkowe dane wyolbrzymiają skalę zapaści na rynku pracy. Jednym z nich jest to, że badane przez GUS przedsiębiorstwa podają zatrudnienie w przeliczeniu na pełny etat. To oznacza, że firmy, które już w marcu zdecydowały się na ograniczenie czas pracy zatrudnionych, zgłosiły spadek zatrudnienia, choć w praktyce liczba ich pracowników mogła się nie zmienić.

Dodatkowo, w statystykach zatrudnienia nie uwzględnia się osób będących na bezpłatnych urlopach, zwolnieniach lekarskich i zasiłkach opiekuńczych. Zwykle dotyczy to osób, których przerwa przekracza 14 dni, ale w okresach dużej zmienności kadr może dotyczyć wszystkich nieobecnych w pracy. Tymczasem liczba pracowników, którzy otrzymują zasiłki opiekuńcze, skoczyła mocno w związku z zamknięciem placówek edukacyjnych 12 marca.

– Jestem skłonny zaryzykować tezę, że gdyby nie ten efekt, zatrudnienie w marcu zwiększyłoby się – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista z banku Credit Agricole w Polsce. Jak dodaje, z chwilą otwarcia szkół dla klas 1-3, co ma nastąpić w III etapie przedstawionego przez rząd w ubiegłym tygodniu planu „odmrożenia" gospodarki, lub najpóźniej po zakończeniu roku szkolnego, osoby otrzymujące zasiłki z tytułu opieki nad dziećmi będą ponownie ujmowane w liczbie zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw.

Począwszy od kwietnia na zatrudnienie stabilizująco wpływać powinny rozwiązania z tarczy antykryzysowej i tarczy finansowej, z których w marcu firmy nie mogły jeszcze korzystać. Z tego powodu, jak ocenia Borowski, stopa bezrobocia – choć z pewnością wzrośnie – nie powinna w tym roku przekroczyć 10 proc. Dla porównania, w lutym wynosiła 5,5 proc., ale w 2010 r., po spowolnieniu wywołanym globalnym kryzysem finansowym, doszła do 13 proc.

Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w marcu o 6,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 7,7 proc. w lutym. To odczyt bliski oczekiwań większości ekonomistów. Na roczną dynamikę płac pozytywnie wpływa m.in. istotna (o 16 proc.) podwyżka płacy minimalnej z początkiem 2020 r.

- Wzrost przeciętnej płacy o 3,0 proc. w stosunku do lutego, jak wskazuje na to komentarz GUS, spowodowany był głównie wypłaconymi nagrodami kwartalnymi, rocznymi oraz premiami uznaniowymi, czyli tym, do czego firmy zobowiązały się przed wybuchem pandemii. Tego efektu brakować będzie coraz bardziej w kolejnych miesiącach, co w połączeniu z kolejnymi ogłaszanymi przez firmy cięciami płac sprowadzać będzie dynamikę wynagrodzeń w szybkim tempie w kierunku zera lub poniżej – skomentowała Monika Kurtek, główna ekonomistka banku Pekao.

Jak podkreśliła, wyhamowanie (rocznego) wzrostu zatrudnienia i płac, w połączeniu z podwyższoną inflacją (wyniosła w marcu 4,6 proc. rok do roku) sprawiło, że realny fundusz płac w sektorze przedsiębiorstw, czyli siła nabywcza wynagrodzeń wszystkich pracowników tego sektora, zwiększyła się o zaledwie 2 proc., najmniej od 2013 r. W kolejnych miesiącach ten wskaźnik znajdzie się jeszcze niże, co znajdzie odzwierciedlenie w dynamice konsumpcji.

Gospodarka krajowa
Silne poparcie dla deregulacji gospodarki w Polsce
Gospodarka krajowa
Nadgodziny bez PIT? Ekonomiści sceptyczni. „Rodzi pokusę nadużycia”
Gospodarka krajowa
Inflacja bazowa mocno w dół. Kolejne dane o cenach lepsze od prognoz
Gospodarka krajowa
NBP widzi inflację w granicach celu w połowie 2026 r., rynek dużo wcześniej
Gospodarka krajowa
Agencja Fitch podjęła decyzję ws. ratingu Polski i ścięła prognozę dla PKB w 2025 r.
Gospodarka krajowa
NBP widzi inflację w granicach celu w połowie 2026 r., rynek dużo wcześniej