Producenci gier to jedna z ulubionych branż krajowych inwestorów, w tym instytucjonalnych, ze względu na dynamiczny rozwój. Ostatnie pół roku było jednak czasem zniżek bądź zastoju notowań. Kiedy producenci gier wrócą do formy?
Gorzej raczej nie będzie
Atmosfera wokół krajowych spółek zajmujących się grami ochłodziła się od czasu premiery „Cyberpunka 2077". Sam CD Projekt został mocno zredukowany w portfelach TFI. Przedtem stanowił nawet po 10 proc. aktywów niektórych funduszy.
– Premiera „Cyberpunka 2077" przyczyniła się do zakończenia pewnego etapu rozwoju całej branży producentów gier na warszawskiej giełdzie. Etapu, który charakteryzował się wielkimi oczekiwaniami, nadziejami, a w związku z tym zainteresowaniem inwestorów większością spółek z sektora – mówi Szymon Nowak, analityk BM BNP Paribas. Jak dodaje, jest to charakterystyczne dla wczesnej fazy rozwoju, w której często wyceny spółek – czy mówiąc szerzej fundamenty – pozostają na drugim planie względem oczekiwań inwestorów. – Oczywiście zarówno CDR, jak i kilka innych spółek z głównego parkietu jest notowanych od wielu lat, niemniej jednak to ostatni rok przyniósł prawdziwy boom na producentów gier, który przerodził się w hossę. Premiera „Cyberpunka 2077", wobec którego oczekiwania były przeogromne, uświadomiła inwestorom, że w tej grupie także zdarzają się porażki i że duże oczekiwania mogą przekształcić się w duże straty – podkreśla Nowak.
– Przełożyło się to na oczyszczenie całej grupy i niejako reset oczekiwań, co z kolei spowodowało spadki cen większości spółek – zauważa ekspert BM BNP Paribas.
Podobne zdanie ma Adam Łukojć, zarządzający TFI Allianz Polska. – Największa spółka w branży wpadła w kłopoty. Efekt tych kłopotów może być widoczny przez lata. Na stworzenie gry, która zrehabilitowałaby firmę, może być potrzebne dużo czasu – mówi. – Ale część inwestorów wylała dziecko z kąpielą, bo problemy jednej spółki doprowadziły do spadku cen akcji innych – podkreśla Łukojć.