– Ostatnie dni na rynku kukurydzy przyniosły z powrotem przewagę strony popytowej. Cena tego zboża w Stanach Zjednoczonych ma za sobą trudne miesiące, ponieważ porusza się w nerwowym, a jednocześnie mało dynamicznym ruchu spadkowym. Zmienność bywała duża w kontekście kilku sesji, jednak ruch w żadną stronę nie utrzymał się na dłużej. Wielu inwestorów na tym rynku pozostaje w trybie wait-and-see, wyczekując wyrazistych impulsów mogących wpłynąć na ceny kukurydzy w dłuższej perspektywie – zwraca uwagę Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodniu mieliśmy najpierw zjazd ceny w okolice 3,60 dolarów za buszel, a później odbicie do wspomnianego wcześniej poziomu 3,73 USD. Sierakowska ostrzega jednak przed wyciąganiem zbyt daleko idących wniosków, jeśli chodzi o wpływ tych ruchów na dalsze kształtowanie się cen.
– Ruchy cen zbóż w ostatnich tygodniach mają relatywnie niewiele wspólnego z sytuacją fundamentalną i są często rozgrywkami dużych graczy spekulacyjnych. W ostatnich dniach pewnym wsparciem dla cen kukurydzy były informacje o opóźnieniach w zasiewach tego zboża w Stanach Zjednoczonych, jednak na razie nie mają one znaczącego przełożenia na oczekiwania dotyczące wielkości zbiorów, ponieważ amerykańscy farmerzy nadal mają dużo czasu na nadrobienie zaległości. Potencjał wzrostu notowań kukurydzy mógł więc się wyczerpać, o ile nie pojawią się nowe bodźce dla strony popytowej – twierdzi Dorota Sierakowska.